Budapeszt i Wilno, Miłość i Polonijna Szkoła Dziennikarstwa
Czesława Stanul, 20 sierpnia 2021, 15:38
Monika Wróbel-Fąfrowicz, Fot. Wilnoteka.lt
O tym, jak się Polakom mieszka na Węgrzech, o psach odziedziczonych w testamencie, o Polonijnej Szkole Dziennikarstwa i pierwszym spotkaniu z Wilnem, a także o wielu innych bliskich i odległych tematach rozmawialiśmy z Moniką Wróbel-Fąfrowicz podczas niedawnych warsztatów dziennikarskich, zorganizowanych na Litwie przez Fundację "Pomoc Polakom na Wschodzie". Czy Polka, mieszkająca w Budapeszcie od ponad 15 lat, a znaczną część życia spędzająca też w Londynie, także należy do "Polaków na Wschodzie"?
Nie wiedziała, że aż tak bardzo może się zmienić świat człowieka, gdy wychodząc na ulicę w Budapeszcie poznaje się mężczyznę, który idzie z pięknym psem i nagle ten pies zwraca twoją uwagę. Jedno spotkanie wystarcza, by w sercu zrodziły się niespodziewane i szczere uczucia do psa "który waży zaledwie dwa i pół kilograma" (czyżby miłość na kilogramy?). Człowiek może być przekonany, że to on wybiera sobie pupila, ale wbrew pozorom czasem jest odwrotnie. Właśnie tak się zrodziła przyjaźń z Almą, rosyjską bolonką, która wybrała Monikę poprostu na ulicy i przez którą nasza bohaterka stała się częścią życiorysu znanego węgierskiego muzyka jazzowego Ákosa Holéczy. A po latach "odziedziczyła" (w testamencie!) jego wspaniałe psy, które - jak się przyznaje - zmieniły jej życie.
Właśnie Polonijna Szkoła Dziennikarstwa, zorganizowana w Wilnie, sprawiła, że Monika po raz pierwszy od pięciu lat wyjechała z całą rodziną na dłuższy czas z domu. Szlifować swoje umiejętności i doskonalić warsztat zjechali się do Wilna dziennikarze polonijni z Litwy, Łotwy, Ukrainy, Węgier, Czech i Słowacji. Była to już kolejna edycja tego typu szkoleń, przygotowana przy wsparciu Polskiego Instytutu i Muzeum w Budapeszcie oraz wileńskich redakcji i redaktorów, którzy chętnie dzielili się swoim doświadczeniem.
Nieprzypadkowo na miejsce szkoleń organizatorzy wybrali właśnie dawną stolicę Kresów Północno-Wschodnich. Adepci dziennikarstwa zgodnie twierdzili, że wystarczyło hasła "Wilno" - i już mieli spakowane walizki, bo to wyjątkowa okazja by połączyć przyjemne z pożytecznym. Przejść się wąskimi uliczkami wileńskiej Starówki, pamiętającej Mickiewicza i Miłosza, pomodlić się w Ostrej Bramie albo zapalić znicz na polskich grobach Starej Rossy. O swoich wrażeniach i pierwszym spotkaniu z Wilnem Monika Wróbel-Fąfrowicz opowiada nie kryjąc wzruszenia...
Zdjęcia: Jan Wierbiel
Montaż: Artiom Markin