Niedzielne wybory parlamentarne nie wpłyną na zmianę kursu polityki państwa


Fot. BNS
W niedzielę, 13 października, na Litwie odbędą się wybory parlamentarne, w których o 141 mandatów będzie walczyło 15 partii i dwie koalicje. Obserwatorzy litewskiej sceny politycznej podkreślają, że niezależnie od tego, czy zwycięży opozycyjna lewica, czy rządząca obecnie centroprawica kurs polityki państwa zostanie zachowany.




„Nie sądzę, że coś zagraża stabilności państwa” – ocenia Aleksander Radczenko, publicysta i doradca przewodniczącej Sejmu. „W zasadzie wszyscy są zgodni jeżeli chodzi o politykę zagraniczną, wsparcie dla Ukrainy, relacje z Polską, Niemcami czy USA, a także politykę bezpieczeństwa i obrony” - dodał.

Zdaniem analityka również w kwestiach społeczno-gospodarczych „nie ma znaczących różnic pomiędzy socjaldemokratami i konserwatystami”. „Oba czołowe ugrupowania są przesunięte daleko w lewo. Różnią je niuanse” – podkreślił Radczenko.

Niespodzianką obecnych wyborów jest stosunkowa duża popularność nowego populistycznego ugrupowania Świt nad Niemnem. Założył je wieloletni poseł Remigijus Žemaitaitis, który wiosną tego roku został zmuszony do zrezygnowania z mandatu poselskiego z powodu antysemickich wypowiedzi.

Lauras Bielinis z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie nie wątpi, że Świt nad Niemnem przekroczy wymagany 5-procentowy prób wyborczy i będzie miał swoją frakcję w Sejmie. Podkreśla jednak, że czołowe litewskie partie, również prezydent Gitanas Nausėda, wykluczyli już możliwość współpracy z tym ugrupowaniem. Bielinis prognozuje też, że parlamentarna reprezentacja Świtu nad Niemnem bardzo szybko „wykruszy się”, ponieważ jej reprezentanci przejdą do innych frakcji.

Kolejną kontrowersyjną postacią tych wyborów jest Eduardas Vaitkus, który staruje z pierwszego miejsca na liście niszowej Litewskiej Partii Ludowej w jednomandatowym okręgu solecznicko-wileńskim. Vaitkus głosi hasła antysystemowe, prorosyjskie i prokremlowskie.

W mojej ocenie Vaitkus jest sterowany. Nie możemy tutaj wykluczyć wpływu Rosji i tą sprawą powinny zająć się odpowiednie służby” – uważa Bielinis.

Ostatnie przedwyborcze sondaże wskazują, że najwięcej głosów, około 20 proc., zdobędzie opozycyjna Litewska Partia Socjaldemokratyczna. Współrządząca obecnie partia konserwatywna Związek Ojczyzny - Litewscy Chrześcijańscy Demokraci może liczyć na około 15 proc. głosów, a Demokratyczny Związek „W imię Litwy” - na 12,5 proc.

Sondaże dają też szanse na wejście do Sejmu ugrupowaniu Świt nad Niemnem (około 10 proc.), Związkowi Rolników i Zielonych (około 10 proc) oraz współrządzącemu obecnie Ruchowi Liberałów (ponad 5 proc.).

Zdaniem Bielinisa koalicja socjaldemokratów, których popiera prezydent Gitanas Nausėda, Związku „W imię Litwy” oraz Ruchu Liberałów zapewniłaby państwu stabilność i spokój. Radczenko nie wyklucza też możliwość pozostania u władzy konserwatystów, chociaż – jak podkreśla – „na Litwie konserwatyści nigdy nie sprawowali rządów przez dwie kadencje z rzędu”.

„Chyba nikt nie podejmuje się prognozować, jaki wynik będzie w niedzielę i jaki będzie ostateczny rozkład mandatów w przyszłym Sejmie za dwa tygodnie” – przyznał Radczenko.

Na Litwie posłowie wybierani są w systemie mieszanym: 71 w okręgach jednomandatowych według ordynacji większościowej, a 70 - w jednym okręgu wielomandatowym według ordynacji proporcjonalnej.

Zgodnie z prawem wybory w okręgu wielomandatowym są ważne, jeśli wzięło w nich udział ponad 25 proc. wyborców. W okręgu jednomandatowym za wybranego uznaje się kandydata, który zdobył ponad połowę głosów - pod warunkiem, że w wyborach w tym okręgu uczestniczyło nie mniej niż 40 proc. wyborców. W okręgach, w których żaden kandydat nie uzyskał większości organizuje się dwa tygodnie później drugą turę wyborów (ewentualnie 27 października). Biorą w niej udział dwaj kandydaci z największą liczbą głosów zdobytych w pierwszej turze.

Na podstawie: PAP, inf. wł.