„Powódź tysiąclecia” – 27 lat temu woda zniszczyła lub uszkodziła ponad 2 proc. powierzchni Polski


Na zdjęciu: zalane osiedle Kozanów we Wrocławiu 13 lipca 1997 r., fot. PAP/L. Wróblewski
56 ofiar śmiertelnych i straty materialne oceniane na około 12 mld zł to bilans powodzi, z którą w lipcu 1997 r. mierzyła się Polska. 7 tys. osób straciło dach nad głową, a ok. 40 tys. dorobek całego życia. Według szacunków woda zniszczyła lub uszkodziła ponad 2 proc. powierzchni Polski.







Wielka powódź z lipca 1997 roku rozpoczęła się od trwających tydzień (3-10 lipca) intensywnych opadów deszczu w Polsce, Czechach i Austrii, które doprowadziły do wylania wielu rzek oraz ich dorzeczy. Były to Bóbr, Bystrzyca, Kaczawa, Kwisa, Mała Panew, Nysa Kłodzka, Nysa Łużycka, Odra, Olza, Oława, Osobłoga, Prudnik, Skora, Szprotawa, Ślęza, Widawa i Złoty Potok, a także górna Wisła i Łaba.

Początek

Opady spowodowały, że już 6 lipca pierwsze wsie i miasteczka zostały zalane przez Nysę Kłodzką, Odrę, Prudnik i Złoty Potok. Pierwszymi zalanymi polskimi miastami były Prudnik i Głuchołazy. W Prudniku woda wdarła się na teren licznych zakładów przemysłowych, w tym ZPB „Frotex”, PZO „Primus” i Spółdzielni „Pionier", a z miasta i okolicznych wsi ewakuowano 192 osoby. 7 lipca woda zalała tereny wsi Chałupki i Olza. Doszła też do Krapkowic, przez które fala kulminacyjna przeszła 10 lipca, a sama powódź trwała do 28 lipca.

8 lipca powódź dotknęła Racibórz i wiele innych miejscowości w dorzeczu Odry. W ciągu kilku dni spadło wtedy tyle deszczu ile zazwyczaj w ciągu kilku miesięcy. W Raciborzu woda przelała się ponad wałami Odry i stworzonego jeszcze za niemieckich czasów kanału Ulga. W Kłodzku najbardziej dramatyczna była noc z 7 na 8 lipca, kiedy fala osiągnęła swój kulminacyjny stan - 8,71 m ponad zwykły stan rzeki. Pod wodą znalazło się 37 ulic i 14 km dróg. Do wody runęły cztery zabytkowe kamienice.

Opole

Alarm powodziowy dla Opola ogłoszono 6 lipca, zaś dwa dni później po czwartej nad ranem woda, której poziom podniósł się do około 590 cm, zaczęła wdzierać się do miasta. Fala kulminacyjna do Opola dotarła 10 lipca. Jako pierwsze zalane zostały dzielnice południowe. Powódź przerwała wał w okolicy osiedla Metalchem, co skutkowało podtopieniami wielu znajdujących się tam fabryk. Następnie fala dotarła na wyspy Bolko i Pasiekę. Tam pod wodą znalazło się wiele ważnych dla miasta instytucji, m.in. sztuczne lodowisko Toropol wraz z hotelem, Państwowa Szkoła Muzyczna I i II stopnia im. Fryderyka Chopina razem z należącą do niej bursą, konsulat Republiki Federalnej Niemiec, siedziba rozgłośni Radia Opole i dziennika „Nowa Trybuna Opolska”, przedszkole i gimnazjum, amfiteatr, ogród zoologiczny, a także Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Instytut Śląski. Najbardziej dotknięte powodzią zostały dzielnice Wyspa Pasieka, Wyspa Bolko i Zaodrze „bliższe”, gdzie zalane było 100 proc. zabudowy.

Woda nie zalała Starego Miasta, znajdującego się w bezpośrednim sąsiedztwie Młynówki. Zalewane instytucje zmusiły wojsko do wysadzenia wałów przeciwpowodziowych chroniących bliskie Zaodrze. Pierwszy wał miał zostać wysadzony w okolicach Winowa, a następnie wał na tzw. bliskim Zaodrzu, przez co zostało zalane całe Zaodrze, ale przed zalaniem uratowano Stare Miasto i centrum.

Ze względu na bardzo gwałtowny przybór wody nie ewakuowano mieszkańców Zaodrza. Ci przez wiele godzin koczowali na dachach i balkonach wieżowców, czekając na ratunek. W centrum miasta zorganizowano punkt pomocy, gdzie zbierali się ludzie poszkodowani w powodzi; często ich jedynym ocalałym majątkiem były ubrania, które mieli na sobie. Woda w mieście zaczęła opadać 16 lipca.

Wrocław

Wody powodziowe Odry wdarły się do miasta 12 lipca, a ostatecznie ustąpiły dopiero 6 sierpnia. We Wrocławiu "Powódź tysiąclecia" miała szczególnie ciężki przebieg, ponieważ nałożyły się dwie fale powodziowe: z Odry i Widawy. Ponadto kilka dni przed kulminacją mieszkańcy podwrocławskiej wsi Łany nie pozwolili na jej zalanie, co znacznie obniżyłoby straty. Z powodu specyficznego przebiegu rzeki przez miasto wylew nastąpił niezależnie zarówno w centrum, jak i na północy Wrocławia. Pod wodą znalazło się 40 proc. powierzchni miasta.

W wyniku powodzi zostało zalane i podtopione 2583 budynki mieszkalne. Uratowano natomiast zabytki wrocławskiego Śródmieścia, m.in. cały Ostrów Tumski i Wyspę Piasek, a także rynek, dworzec główny i bibliotekę Ossolineum. Zalany został budynek filharmonii, zdołano jednak uratować fortepiany. Podtopiony został parter Akademii Muzycznej. Zalało również Teatr Polski i sąd wojewódzki. W wyniku powodzi ucierpiały trzy hale sportowe, port miejski, zakład uzdatniania wody oraz dopiero wyremontowany Dworzec Świebodzki. Odbudować trzeba było 44 km dróg oraz 21 mostów, kładek i wiaduktów. Remonty kosztowały miasto 132 miliony złotych.

16 lipca fala powodziowa dotarła do Głogowa. Na terenie dzielnicy Ostrów Tumski woda sięgała do 1,5 metra wysokości zalewając całą wyspę i podtapiając most Tolerancji oraz most na Starej Odrze. Pobliskie miejscowości również ucierpiały m.in. Serby, Sobczyce, Kotla, Głogówko, Grodziec Mały, a także Czerna w gminie Żukowice. Wyjazd z Głogowa w kierunku Leszna i Poznania był niemożliwy z powodu podtopienia mostu oraz drogi.

Druga fala opadów

Druga fala opadów wystąpiła pomiędzy 18 a 22 lipca. Spowodowała wezbrania jeszcze większe od tych z pierwszych dni miesiąca. Hydrolodzy ocenili, że przepływy maksymalne były w niektórych miejscach bliskie przepły­wom, jakie statystycznie mogą się zdarzyć z prawdopodobieństwem 0,1 proc. (jest to tzw. woda tysiącletnia). Maksymalne kiedykolwiek odnotowane poziomy wody zostały na górnej Odrze przekroczone na 500-kilometrowym odcinku (licząc od granicy państwa z Czechami).

Działalność rządu

Ówczesny rząd Włodzimierza Cimoszewicza był krytykowany za zbyt opieszałe działania. Kontrowersje wzbudziła szczególnie jedna z wypowiedzi premiera. Cimoszewicz zapytany przez dziennikarzy, czy powodzianie dostaną odszkodowania z rezerwy budżetu państwa, odpowiedział: „To jest kolejny przypadek, kiedy potwierdza się, że trzeba być przezornym, zapobiegliwym i trzeba się ubezpieczać, a ta prawda jest ciągle mało powszechna”.

Zaznaczył, że „możliwa będzie natomiast pomoc rzeczowa instytucji publicznych, także państwowych i samorządowych, dla osób ewakuowanych oraz później pomoc dla samorządu terytorialnego w naprawie szkód urządzeń publicznych”. Dwa dni po tej wypowiedzi, 10 lipca, minister finansów Marek Belka poinformował, że jednak będą pieniądze dla powodzian - z rezerw oraz z Banku Światowego.

Rząd wynegocjował z Bankiem Światowym i Funduszem Rady Europy pieniądze na Projekt Usuwania Skutków Powodzi, realizowany następnie w latach 1998–2006. W ramach finansowania odbudowano i zmodernizowano wiele urządzeń i budowli zniszczonych lub uszkodzonych w czasie powodzi, a także sfinansowano pierwsze działania prewencyjne modyfikujące system ochrony przed powodzią jak np. zbiorniki Kozielno i Topola na Nysie Kłodzkiej.

Kolejną bezpośrednią reakcją na powódź 1997 r. była inicjatywa rządu w postaci ustanowienia rezerwy celowej w budżecie państwa na usuwanie skutków powodzi. W 1997 r. rezerwa ta powstała jako „dobrowolna” składka budżetów resortowych na usuwanie skutków powodzi, ale od 1998 r. było to już rozwiązanie systemowe jako sposób zabezpieczenia środków na usuwanie skutków kataklizmów naturalnych i działania prewencyjne.

Na tereny objęte powodzią wysłani zostali także żołnierze z innych części Polski. Uaktywnił się Główny Komitet Przeciwpowodziowy przy Ministrze Ochrony Środowiska z oddziałami wojewódzkimi oraz Komitet Spraw Obronnych Rady Ministrów. Powołano również Sztab Kryzysowy ds. koordynacji przedsięwzięć przeciwpowodziowych.

Osoby poszkodowane otrzymały po 3 tys. zł jednorazowej zapomogi, a także zasiłki. Wypłacano odszkodowania. Zorganizowana została pomoc żywnościowa. Pracownikom, których pracodawcy nie mogli kontynuować działalności, wypłacono wynagrodzenia.

18 lipca prezydent Aleksander Kwaśniewski ogłosił w Polsce jednodniową żałobę narodową.

27 sierpnia 1997 uchwalono ustawę o stosowaniu szczególnych rozwiązań podatkowych w związku z likwidacją skutków powodzi, która miała miejsce w lipcu 1997 r.

„Wielka woda” dotknęła 25 z 49 ówczesnych województw. Bilans powodzi to 56 ofiar śmiertelnych i straty materialne szacowane na około 12 mld zł. W wyniku powodzi 7 tys. osób straciło dach nad głową, a ok. 40 tys. dorobek całego życia. Według szacunków woda zniszczyła lub uszkodziła 680 tys. mieszkań, 843 szkoły, 4 tys. mostów, 14 400 km dróg, 2000 km torów kolejowych, 613 km wałów przeciwpowodziowych i 665 835 ha ziemi, czyli ponad 2 proc. powierzchni kraju.

W 2000 r. NIK przedstawiła wyniki kontroli usuwania skutków powodzi z lipca 1997 r. przez administrację publiczną. Oceniono wtedy, że „od kataklizmu w lipcu 1997 r. stan zabezpieczenia przeciwpowodziowego Polski nie poprawił się”. Nadal nie ma programu ochrony przed powodzią, a skutki minionych katastrof nie zostały naprawione.

Raport został opatrzony wieloma uwagami dotyczącymi właściwego zabezpieczenia kraju przed tego typu kataklizmami.

Izba prowadziła kontrolę od września 1998 r. do stycznia 1999 r. Objęto nią okres od lipca 1997 r. do końca września 1998 r.

Ustalenia kontroli wskazują, iż administracja publiczna nie była w pełni przygotowana na realizację zadań związanych usuwaniem skutków klęsk żywiołowych. W ocenie Izby, administracja rządowa za późno opracowała wytyczne w sprawie szacowania szkód powodziowych (jednolity system został wprowadzony dopiero w marcu 1998 r.).

Z kolei w 2013 r. NIK oceniła, że „są już dobre akty prawne i plany ochrony przeciwpowodziowej, ale wciąż zbyt mało dba się o wały oraz zbiorniki retencyjne; trzeba też doprecyzować prawo i podjąć próbę przesiedlenia w bezpieczne miejsce osób zamieszkałych na terenach zalewowych”.

Najwyższa Izba Kontroli licząc od 1994 r. kilkanaście razy w ogólnopolskich i regionalnych kontrolach badała funkcjonowanie zabezpieczenia przeciwpowodziowego. Do najważniejszych zadań - według Izby - należy dbałość o wały przeciwpowodziowe oraz utrzymanie rzek, potoków, strumieni i rowów przydrożnych. Chodzi o dokonywanie nakazanych prawem przeglądów, wykonywanie wynikających z nich prac oraz inwestowanie w systemy budowli i urządzeń hydrotechnicznych w dorzeczach Odry i Wisły.

Inna ważna sprawa to uchwalanie przez samorządy planów zagospodarowania przestrzennego. Powinny one przewidywać, gdzie są tereny zalewowe i umożliwiać tam budowanie odpowiedniej infrastruktury, a z drugiej strony nie pozwalać na zabudowę na terenach zalewowych.

Izba podkreśliła jednocześnie, że kolejne rządy i samorządy wiele już zrobiły w sprawach, o których NIK alarmowała w kolejnych kontrolach. 

Na podstawie: PAP