W Wenecji koniec eksperymentu z opłatą za wstęp do miasta


Fot. pixabay
W Wenecji zakończył się w niedzielę, 14 lipca, trwający od kwietnia eksperyment z pobieraniem opłaty w wysokości 5 euro ze wstęp do miasta. Byli z niej zwolnieni turyści, którzy nocowali w tamtejszych hotelach. Pierwsza taka inicjatywa na świecie ma na celu wprowadzenie systemu zarządzania napływem turystów - tłumaczą władze Wenecji.




Władze miasta nad Canal Grande poinformowały, że w ostatnim dniu obowiązywania tych reguł za wstęp zapłaciło ponad 10 tysięcy osób. Zwolnionych było z niej ponad 38 tysięcy gości hotelowych. Przeprowadzono tego dnia około 8 tysięcy kontroli wymaganego od wszystkich przybyłych kodu QR z potwierdzeniem wniesienia opłaty lub zwolnienia z niej na podstawie rezerwacji noclegu.

Od poniedziałku, 15 lipca, jak informuje włoska prasa, władze Wenecji przystąpią do analizy rezultatów realizowanego przez 29 wybranych dni eksperymentu. Na tej podstawie mają opracować nowe zasady wjazdu do miasta, jakie będą obowiązywać od przyszłego roku. Jedną z rozważanych możliwości jest podniesienie opłaty z 5 do 10 euro dla tych, którzy rezerwują przyjazd w ostatniej chwili - podał dziennik „Corriere della Sera”. Być może, zaznacza, sprawa dalszej opłaty będzie przedmiotem referendum w mieście.

Z podanej statystyki wynika, że od 25 kwietnia za wstęp do Wenecji zapłaciło ponad 447 tysięcy osób, a wpływy wyniosły około 2,2 miliona euro, czyli znacznie więcej niż przewidywano. W tym czasie do miasta przybyło łącznie 1,3 miliona osób. Najmniej gości w hotelach było w sobotę 13 lipca - około 37 tysięcy.

Przypomina się słowa burmistrza Luigiego Bugnaro, który powtarza: „Naszym celem jest uczynienie z Wenecji miasta, w którym można żyć. Większość ludzi rozumie, że chcemy ją chronić”. Jak ocenił, te nowe zasady można poprawić, ale - zaznaczył – „wydaje się, że nie przyniosły one szczególnych strat”.

W komentarzach prasy zwraca się uwagę na opinie niektórych wenecjan, którzy tzw. bilet za wstęp uznali za porażkę, bo nie ograniczył ogromnego napływu turystów i nie poprawił jakości życia stałych mieszkańców, a za to - jak twierdzą - narusza prawo do swobodnego przemieszczania się i prywatność, bo zbierane są dane osób przyjeżdżających.

Na podstawie: PAP