Wkręcona w szermierkę
Nie bez kozery nadałam tytuł wkręcona w sport, bo zacięcie masz po tacie. I to on przekazał ci geny sportowe i wkręcił w szermierkę...
Tak, mój tato Jerzy Maszało to zasłużony sportowiec, mistrz Litwy w szermierce, a dzisiaj i trener, prowadzący klub szermierczy „Gintarine spaga”.
W czasach radzieckich w latach 80. zdobywał tytuły, stawał na podium. – pamiątką z tamtych czasów jest legitymacja Master Sportu ZSRR.
I nawet teraz jako weteran szermierki dalej walczy, uplasował się jako trzeci szermierz na świecie w grupie seniorów. W kwietniu br. w Gdańsku na zawodach weteranów zajął 1 miejsce. Szermierka to jego wielka miłość i prawdziwa pasja.
I ja wzrastałam w atmosferze sportowej. Byłam zawsze aktywna, najpierw jako mała dziewczynka, w zabawach ruchowych, a póżniej w gimnazjum zafascynowałam się lekkoatletyką.
Jednak w domu wszystko krążyło wokół szermierki. Teraz na Litwie jest to dyscyplina mało znana, ale dawniej jak tato był młody – opowiadał – to było bardzo głośno wokół sportów białej broni , czyli: szpady, szabli i floretu. Było wielu chłopców, którzy się tym interesowali. Tato uprawiał wtedy floret, a potem w wolnej Litwie, pozostał przy szpadzie. I szybko zaczął mnie trenować, jak tylko byłam na tyle duża, aby utrzymać broń...
Dlatego gdy u córki nastolatki zauważył zbytnie zainteresowanie lekkoatletyką, trochę chyba się zmartwił. W Gimnazjum JPII robiłam dobre wyniki i zdobywałam nagrody, brałam udział we wszystkich konkursach biegowych. Miałam warunki fizyczne : szczupła i zwinna i szybka. Wszyscy nauczyciele mówili, że powinnam trenować lekkoatletykę. Nawet zainteresowali się mną trenerzy ze Stowarzyszenia Lekkoatletycznego i skontaktowali z tatą, że chętnie by mnie widzieli w swoich klubach. I ja bardzo chciałam, ale tato mnie sprytnie „podszedł”, abym poczekała, bo będzie otwierał klub szermierczy i chce, abym wtedy zadecydowała w jakiej dyscyplinie pozostanę. Gdy już tam poszłam raz ,drugi i trzeci, wybrałam szermierkę. Wspierała mnie w tej decyzji rownież mama, która zawsze kibicowała ojcu.
Moja fascynacja szermierką rosła szczególnie, gdy zaczęłam wyjeżdżać za granicę na zawody. Brać udział w mistrzostwach szermierczych. Gdy zobaczyłam jak tam to wygląda, jak poznałam to środowisko, perfekcyjne przygotowania i poziom imprezy.
Tak, szermierka to prawdziwa miłość, to druga połówka mojej pierwszej połówki sportowego zacięcia .
I tak już jestem w tej dyscyplinie 12 lat. Zdobywam nagrody, plasuję się w czołówce szermierek Litwy a i w zagranicznych zawodach zajmuję niezłe miejsca. Dwa lata temu w zawodach krajów skandynawskich, w których brały udział również kraje Litwa, Łotwa i Estonia, zajęłam trzecie miejsce. Na Mistrzostwach Świata w Chinach przed pięciu laty, znalazłam się w top 40 szpadzistek świata.
Szermierka u nas nie jest zbyt popularna. Fanami szermierki są Włosi i Francuzi, te kraje mają swoje tradycje szermiercze, które sięgają XVII , XVIII w. (Nota bene komendy podczas turniejów, wypowiadane są w języku francuskim). I do dziś z Włoch i Francji pochodzą najmocniejsi szermierze. Ale trudno się dziwić, jak u nich szermierka wchodzi w zakres zajęć szkolnych, jest na lekcjach wychowania fizycznego. To sprawia, że fachowcy mają sposobność obserwowania i wychwytywania tych najbardziej utalentowanych, którzy są potem wysyłani do profesjonalnych klubów.
Fot. archiwum prywatne Oliwii Maszało
Coraz więcej dziewczyn uprawia sporty, które kiedyś przypisywane były tylko chłopakom, takie męskie sporty : jak judo, boks, karate. Czy interesuje je również sztuka walki bronią sieczną ? I czy dużo dziewczyn podąża twoją drogą i chce być szpadzistkami?
Mój tato dalej prowadzi klub szermierki. I cieszy się, gdyż widzi coraz więcej chętnych chcących uczyć się tej pięknej sztuki. I o dziwo przychodzi dużo dziewczyn. Niemal połowa grupy to dziewczyny.
Jak wyglądają takie pierwsze treningi, bo chyba nie od razu dostaje się broń do ręki?
Po pierwsze, żeby zacząć ćwiczyć, trzeba znaleźć miejsce w swoim mieście, w którym prowadzone są lekcje szermierki. I nie od razu ma się dostęp do broni. Na początku opanowuje się podstawy techniki, na co składa się sposób poruszania w walce, wypady, sunięcia, rzuty szermiercze oraz odskoki i doskoki. Każdy trening rozpoczyna się od rozgrzewki oraz prostych ćwiczeń. Potem ćwiczy się w parach i zazwyczaj dobiera się osoby podobnej postury. Póżniej dochodzą bardziej zaawansowane techniki oraz taktyki walki tego sportu, uczy się reagowania, obrony oraz ataku. Dopiero po ich opanowaniu można ćwiczyć z bronią.
Ja radziłabym, aby najpierw pójść , zobaczyć, i dać sobie czas na podjęcie decyzji – czy ten sport mi się podoba, czy się w nim widzę. Z doświadczenia wiem, że jeśli ktoś już tam pójdzie to zostaje...
A czemu tobie kiedyś się spodobał?
NIe ukrywam, że to dzięki tacie, zapalonemu szermierzowi. Poza tym podoba mi się sama walka. I ten savoir-vivre w szermierce.
Dla większości osób, które rozpoczynają swoją przygodę z szermierką, atrakcyjna jest ta cała etykieta związana z tym sportem. Przed i po walce prezentuje się broń wraz ze specjalnym ukłonem. I istnieje kilka wariantów tego gestu, przy czym klasyką jest ukłon szkoły francuskiej. Zawodnik staje w postawie szermierczej z bronią u boku zwróconą w dół, następnie prostuje uzbrojone ramię, kierując broń w stronę przeciwnika i unosi broń, zbliżając gardę do swojej twarzy.
W szermierce jest to gest na tyle istotny, że nie pomija się ukłonu również w walkach towarzyskich. Standardem jest rozpoczynanie i kończenie walk określonym gestem, a także żegnanie się z partnerem poprzez podanie dłoni. Odpowiednie zachowanie jest wyrazem szacunku do partnera.
Podoba mi się sama walka. Ten sport to takie „szybkie szachy’. Ty musisz błyskawicznie podejmować dobre decyzje. Czyli wyczuć, czy możesz zaatakować przeciwnika, czy musisz się dalej bronić, musisz dostrzec jego słabości, musisz go zanalizować i to w szybkim czasie. Oczywiście, że jest wcześniej możliwość oglądania jego stylu gry na video, ale gdy jest na przeciw ciebie w walce, nie jesteś w stanie przewidzieć każdego ruchu. Zostaje szybka analiza. Ważne jest wyczucie dystansu, wyczucie przeciwnika. Szybka strategia.
To jest fascynujące. To nie jest jak na przykład w biegu, gdzie musisz tylko regulować oddech, wiedzieć kiedy przyśpieszyć, a kiedy możesz pozwolić sobie troszeczkę zwolnić. W szermierce jest wszystko – szybkie precyzyjne myślenie, ciągła współpraca ciała z umysłem. Tych ćwiczeń nad koordynacją w szermierce jest bardzo dużo.
Zachwyca mnie strój szermierczy. Pamiętam jak oglądałam walki, to zawsze z błyskiem w oku, kiedy dwójka rywalizujących szermierzy podpiętych specjalnymi przewodami elektrycznymi toczy bój na specjalnej planszy. Kobiety w białych strojach wyglądają imponująco.
Szermierka też, jak każdy niszowy sport, nie jest tanim sportem.
Zawodnicy szermierki muszą inwestować w zakup specjalistycznego sprzętu : jak floret, szpada czy szabla. W rękawice, kaptur maski, nakolanniki, ochraniacze i inne akcesoria niezbędne dla każdego szermierza. Dodatkowo, często konieczne jest regularne wymienianie zużytych elementów.
Wiele mówimy o czynnym aspekcie twojego życia. A jak sobie wyobrażasz przyszłość, czy też ją wiążesz ze sportem?
Na razie ukończyłam Wileńskie Kolegium kierunek fizjoterapii i poszłam na studia wyrównawcze na Litewski Uniwersytet Sportu w Kownie, gdzie dostałam zgodę na studiowanie „online” i dojeżdżam tylko na egzaminy, albo ważniejsze wykłady.
Jestem tam po pierwszym roku magisterki, a przede mną też ostatni rok magisterki na fizjoterapii. Oprócz tego pracuję w Centrum Diagnostyki i Leczenia Medycznego na ul. Grybo w Wilnie. Wziąwszy pod uwagę, że regularnie trenuję szermierkę, to jestem w nieustannym nawale zajęć. Ale daję radę i mnie to cieszy.
Moje plany i marzenia wiąże oczywiście ze sportem.
Teraz pracuję jako fizjoterapeutka w Centrum Medycznym, ale w przyszłości pragnę otworzyć swój prywatny gabinet. Na pewno pozostanę też wierna szermierce. Chcę jeszcze walczyć, sięgać jeszcze wyżej. To od sportu otrzymuję najwięcej pozytywnej energii, satysfakcji i realizacji.
Sport to jest coś bez czego nie wyobrażam sobie życia. I jak mówię mojemu tacie, który też jest moim trenerem, będę uprawiała ten sport, aż braknie mi tchu, do czasu kiedy przestanę być wystarczająco sprawna. Może kiedyś też otworzę szkółkę szermierczą…
Fot. archiwum prywatne Oliwii Maszało
Kiedy ze sobą rozmawiamy jesteś w Kanadzie. Odpoczywasz.
Są wakacje, sezon urlopowy, dla mnie rownież urlop od sportu. Postanowiłam odpocząć, zostawić szpadę w domu i razem z moim chłopakiem postanowiliśmy udać się za ocean. Polecieliśmy najpierw do USA, gdzie byliśmy niecałe dwa dni. Chociaż tak króciutko, to i tak będą wspomnienia. Byliśmy w Seattle w stanie Waszyngton. Oczywiście zaliczyliśmy najważniejszy punkt miasta, którym jest konstrukcja wieży widokowej Space Needle. To 184-metrowy stalowy słup z „latającym spodkiem” na wierzchołku, w którym znajduje się taras obserwacyjny i drogie restauracje. Na szczyt dociera się elegancką windą w 41 sekund. Zwiedziliśmy też słynny Kerry Park.
A teraz zwiedzamy Kanadę. Za dużo powiedziane zwiedzamy, bo to kraj ogromny.. Jesteśmy w Vancouver, które jest przepiękne i słusznie zaliczane do jednych z najpiękniejszych miast na świecie, a wszystko dzięki górom i urokliwym plażom miejskim, usytuowane jest pomiędzy oceanem a górami. Miasto ma bardzo dużo zieleni, parków i jest rajem dla tych, którzy chcą aktywnie spędzać czas na świeżym powietrzu.
Nie wiem czy ja tu mogę w ogóle mówić o odpoczynku, bo żyjąc w takiej dyscyplinie i rutynie na co dzień, bez sportu źle się czuję. Więc i na takich wakacjach, biegam, wsiadam na rower i jeżdzę, poznając miasto. Na pewno odpoczywam, ale czynnie.
Dziękuję za rozmowę. Powodzenia.