Rowerem za Miłoszem
Małgorzata Kozicz, 18 sierpnia 2011, 12:28
W natłoku wydarzeń kulturalnych i rozrywkowych, poświęconych Rokowi Miłoszowskiemu, trudno o oryginalność. Uczcić noblistę wieczorem poezji, może koncertem czy pokazem filmowym? W Domu Kultury Polskiej w Wilnie postanowiono zamiast mówić o dolinie Issy, lepiej ją zobaczyć! W lipcu placówka zorganizowała spływ kajakowy Niewiażą, czyli tą samą Issą, a w sierpniu odbył się rajd rowerowy do miejsca narodzin Czesława Miłosza.
Podróżnicy byli między innymi w Szetejniach, gdzie urodził się Czesław Miłosz, Świętobrości, gdzie odbył się ślub rodziców literata i gdzie go ochrzczono, Opitołokach, Kalibrzu, Szłapobrzezi, Kiejdanach - w miejscowościach związanych z młodością poety. Zwiedzali kościoły, cmentarze, pozostałości dworków i pałacyków, często należących do krewnych lub przyjaciół rodziny Miłoszów. Nieśpieszne życie prowincji, rozmowy z „tubylcami” (z których niektórzy, chociaż Litwini, dobrze mówią po polsku), obserwowanie przyrody - wszystko to złożyło się na romantyczny urok rajdu.
Z drugiej strony były przysłowiowe „krew, pot i łzy”, gdy na przykład jednego dnia rowerzyści przebyli 110 kilometrów, czy w upale musieli przedzierać się przez zupełnie rozbitą, piaszczystą wiejską drogę. Jak mówią, był to niezły wycisk.
Zdarzały się więc niewinne narzekania, ale nikt nie zdezerterował ani nie żałował udziału w rajdzie. Przeciwnie, chętnie powtórzyliby podobną wyprawę. W końcu nie brak na Litwie nieodkrytych jeszcze zakątków.
Zdjęcia: Paweł Dąbrowski, Rajmund Rozwadowski
Montaż: Rajmund Rozwadowski