Admoneri bonus gaudet
Ks. Waldemar Lisowski, 16 maja 2010, 08:01
Kiedyś we śnie ukazał się człowiekowi anioł i oznajmił, że odwiedzi go Bóg. Człowiek ów od wczesnego ranka się przygotowywał, bo nie wypadało przyjmować Pana Boga w zaniedbanym domu. Krzątanina, sprzątanie, przyrządzanie potraw – wszystko dla dostojnego gościa.
Nagle człowiek usłyszał pukanie do drzwi. Bardzo się zmieszał i natychmiast je otworzył. Nie był to jednak Pan Bóg, ale zwykły biedak, który chodził od domu do domu, prosząc o posiłek. Człowiek przegonił biedaka, nie mógł marnować czasu, w każdej chwili mógł przecież przyjść Bóg.
W południe ponownie usłyszał ciche pukanie. Był pewien zacnego gościa, ale była to tylko kobieta z sąsiedztwa potrzebująca pomocy przy obłożnie chorym synu, sama nie dawała rady podźwignąć go z łóżka. Pospiesznie odpowiedział, że jest strasznie zajęty, że ewentualnie może pomóc następnego dnia.
Człowiek był już trochę rozgniewany, że tak nachodzą go różni proszący pomocy akurat w dniu, gdy czeka na takiego gościa. Gdy uroczysta kolacja była już przygotowana, a dom nieskazitelnie czysty, ponownie rozległo się pukanie. Było to dziecko jednego z jego sąsiadów. Przegonił je, nie pytając nawet o cel wizyty. Dziecko chciało mu przekazać słodkie ciasto, którym jego ojciec, jako sąsiad, chciał się podzielić.
Późnym wieczorem, tuż przed snem, człowiek próbował się skupić na krótkiej modlitwie, ale nie potrafił. Był zagniewany na Pana Boga, bo mimo zapowiedzi Ten go nie odwiedził. We śnie otrzymał odpowiedź od Boga: „Trzy razy wczoraj usiłowałem trafić pod twój dach, a ty trzy razy mnie przegoniłeś od progu. Co jeszcze miałem zrobić?”.
Jest to tylko krótka historia niedoszłego spotkania.
Admoneri bonus gaudet. Dobry człowiek z radością przyjmuje napomnienia (Seneka).
Teraz, w czasie pierwszych Komunii świętych dzieci, warto się zastanowić, czy nie jesteśmy zakładnikami logiki przedstawionej w powyższej historii? Czy pierwsze spotkanie dziecka z Jezusem w sakramencie Eucharystii nie pozostaje na dalszym planie, bo pierwszy stanowi troska o ubranie dziecka, dobry garnitur lub sukienkę, często uderzająco podobne do strojów ślubnych, tyle że w mniejszych rozmiarach. Bo ważniejsze jest zarezerwowanie wizyty u fryzjera, któremu narzucamy trend fryzury, czy to zgodny z modą awangardową czy to odpowiedni na ucztę dalece pokomunijną. Bo ważniejsza jest wreszcie sama uczta zaskakująca mnogością potraw i zasobów alkoholu.
Zadziwia to tym bardziej, że w centrum uwagi tego święta musiałoby być ...dziecko, które po raz pierwszy w życiu przystępuje do sakramentu Eucharystii.
Nie mniej zaskakujące może się okazać pytanie, czy rodzice rozmawiali z dzieckiem o tym, czym jest dla niego przyjęcie pierwszej Komunii i jakie miejsce w życiu ich rodziny zajmuje Jezus. Czy chociaż czasami razem z własnym dzieckiem odmawiają modlitwę, wszak słyszy ono na katechezie o wspólnej modlitwie w rodzinie.
To trudne pytania. Szukając na nie odpowiedzi, stajemy w prawdzie z sobą, z naszą chrześcijańską tożsamością, lub w miejscu tej tożsamości odnajdujemy pustkę.
Raz jeszcze, przywołując historię człowieka czekającego na Boga, warto się zastanowić, czy w wypadku pierwszej Komunii właściwie rozkładamy priorytety. Dlaczego dzieje się tak, że podświadomym celem dziecka, a zwłaszcza jego rodziców, jest jak najszybsze zakończenie obrzędów pierwszej Komunii.
Otóż istotą święta pierwszej Komunii jest spotkanie dziecka z Jezusem w Eucharystii, które odbywa się w czasie mszy świętej. Skoro Jezus jest w centrum, pamiętajmy, o czym nauczał, co ludzi łączy i jednoczy, a nie dzieli. Warto więc zwrócić uwagę, by święto to nie było okazją do demonstrowania statusu społecznego i potencjału finansowego rodziców dziecka, bo to przede wszystkim dzieci stają się zakładnikami takiego wyścigu możliwości i zamożności, a nie są winne, że jedni rodzice są mniej zamożni od drugich. Z tego powodu w niektórych parafiach szuka się rozwiązań praktycznych mogących zapobiec takiemu wyścigowi przynajmniej w czasie mszy świętej.
Warto również pamiętać, że to święto dziecka, które pierwszy raz przyjęło Komunię. Wypada też więc przemyśleć formę i sposób świętowania, by dziecko i jego spotkanie z Jezusem w Eucharystii nie stało się wyłącznie pretekstem do hucznej uczty dla dorosłych.
Ostatnie, ale najważniejsze, wydaje się spostrzeżenie związane z sensem pierwszej Komunii, która z natury wprowadza dziecko w pełnię życia chrześcijańskiego. Warto pamiętać, że każda msza święta jest ponownym przeżyciem pierwszej Komunii i staje się prawdziwym centrum życia każdego katolika. Do tego wszak jesteśmy wszyscy powołani. Do przeżywania Eucharystii.
Komentarze
#1 Dziękuję za tekst i sensowne
Dziękuję za tekst i sensowne przypomnienie istoty I Komunii świętej, apelowanie o rozsądek powinno pojawiac się częściej,może wówczas wielu zastaowi się nad tym, co jest najważniejsze...
#2 Pozdrawiam z pierwszym tu
Pozdrawiam z pierwszym tu Felietonem! Chociaż jestem innego wyznania, miło jest widzieć księdza prace na Wilnotece. Wyjechał kiedyś do Watykanu, po tym już o księdzu nic nie słyszałem. W jakim kościele służy?
Dawny uczeń z JP2.