Dzieci to lubią: "Rymowanki polskie"
Monika Zaremba, 9 stycznia 2012, 12:36
Okładka książki „Rymowanki polskie”, fot. M. Zaremba
Moja mama, emerytowana nauczycielka, często obdarowuje swoje wnuczki książkami, i przeważnie są to pozycje z tzw. kanonu literatury polskiej. Jakiś czas temu dziewczynki dostały „Rymowanki polskie”. Jest to zbiór przeszło 150 krótkich wierszyków, wyliczanek i piosenek, które (i tu uprzedzam będzie bardzo patetycznie!) każdy Polak znać powinien.
„Patataj, patataj,
Pojedziemy w cudny kraj!
Tam gdzie Wisła modra płynie,
szumią zboża na równinie.
Pojedziemy, patataj…”.
Na rozweselenie i rozruszanie małego smutasa w moim domu stosowano prostą zabawę:
„Idzie rak nieborak,
Czasem naprzód, czasem wspak.
Idzie, idzie rak,
Jak uszczypnie, będzie znak!”.
Tata, recytując wierszyk, swoją ręką - udającą raka - wędrował po mojej nodze lub brzuszku i na hasło „znak” rozpoczynał gilgotki. Ten prosty sposób działał na mnie doskonale i rozwiewał me smutki, aż wstyd przyznać, nie tylko w okresie niemowlęcym…
Gdy się nudziłam, świetnie sprawdzała się zabawa z użyciem paluszków do wiersza „Sroczka kaszkę warzyła”:
„Sroczka kaszkę warzyła, Swoje dzieci karmiła:
Pierwszemu dała - bo malutki,
Drugiemu dała - bo znał nutki,
Trzeciemu - by nie umarł z głodu,
Czwartemu - całkiem bez powodu,
Piątemu - bo grzecznie prosił,
Szóstemu - bo wodę nosił,
A siódmemu nic nie dała i, frr! - odleciała”.
„Sroczka” była sprawdzonym patentem na odwrócenie mojej uwagi i przekierowanie jej na niebo, gdzie bardzo uważnie szukałam matki-sroki, która przecież musiała niedługo wrócić, by nakarmić ostatnie dziecko…
Skąd to wszystko wiem? Trochę pamiętam, resztę poznałam na nowo, gdy urodziła się Zosia. W odpowiednim czasie wsiadła na kolano dziadka i „pojechała w cudny kraj”, robiła „kosi kosi łapki”, śmiała się (i nadal to robi!) gdy przychodził do niej rak nieborak i też uparcie szukała sroki na niebie. TRADYCJA.
Znacie zabawy w „Kółko graniaste”, „Stary niedźwiedź mocno śpi”, „Gąski, gąski do domu” czy „Chodzi lisek koło drogi”? Ja znam je jeszcze z przedszkola i bardzo się ucieszyłam, gdy pewnego dnia trzyletnia Zosia, po przyjściu z przedszkola, zaproponowała, że nauczy nas „super fajnej zabawy”! Jak się okazało, był to „Stary niedźwiedź”, którym od razu został okrzyknięty tata i ku wielkiej uciesze Zosi, bawiliśmy się do wieczora.
Strona z książki „Rymowanki polskie”, fot. M. Zaremba
Strona z książki „Rymowanki polskie”, fot. M. Zaremba
„Rymowanki polskie”
Wyboru dokonała: Aniela Langiewicz
Zilustrowała: Krystyna Michałowska
Wydawnictwo Martel
www.martel-ksiazki.pl