Dzień Cepelina w... Gdyni
Alina Sobolewska, 14 marca 2017, 10:45
Jacek i Irena Zauchowie, fot. archiwum rodzinne
"Kurier Wileński", 9 marca 2017 r., nr 46 (18071)
Wileńszczyzna posiada wieloletnie tradycje i nieważne jest tak naprawdę, gdzie ci wilnianie mieszkają. Już ponad 15 lat w ostatnią niedzielę Karnawału Dzień Cepelina obchodzony jest w Gdyni. Gdzie? W pięknym, prawdziwie wileńskim domu państwa Ireny i Jacka Zauchów.
Kilka stołów ustawionych razem. Młodzież akademicka, seniorzy rodu, dzieci, nastolatki, przedstawiciele wieku średniego - przedstawiciele wszystkich pokoleń w jednym miejscu.
Pierwsze wrażenie jest takie, że wszyscy tu się dobrze znają, dopiero potem się okaże, że są tu również osoby, które na Dzień Cepelina trafiły po raz pierwszy.
Pachnie skwarkami i smażonym chlebem. Jest to miejsce, w którym spotykają się ludzie, którzy wiele lat temu zostawili Wilno i od lat mieszkają w Gdyni. Są też tacy, że zwyczajnie Wilno mają w sercu. Mija dosłownie kilka chwil i ma się wrażenie, że znamy się od dawna.
Słyszane raz po raz "a pamiętasz..." - tworzy wyjątkowy nastrój i atmosferę tego niedzielnego popołudnia. Sałatki, czarny chleb, chrusty, wileńskie sery, kiełbasy... No i, oczywiście, cepeliny. Warto dodać, że przygotowanie cepelinów z polskich ziemniaków to prawdziwa sztuka, jednak gospodyni Irena Gładka-Zaucha jest w tym prawdziwym mistrzem!
Uchyliła nieco później rąbka tajemnicy, jak można takie pyszne cepeliny zrobić, choć nie ukrywa, że od lat ma jednak tremę, czy udadzą się w tym dniu odpowiednio. Trudno powiedzieć, ile cepelinów przygotowuje, ale jak twierdzą goście - zawsze wystarcza.
Państwo Irena i Jacek poznali się w Wilnie. Jacek Zaucha, dziś profesor Uniwersytetu Gdańskiego był jednym z założycieli Związku Harcerstwa Polskiego na Litwie. A zakochał się w grodzie nad Wilią w wieku 16 lat, gdy pociągiem Przyjaźń przyjechał do radzieckiej wówczas Litwy. Przyjaciele rodziny znają historię tej wycieczki, jak uciekł wychowawcom i zwiedzał Wilno po swojemu. Musiał zobaczyć Rossę, mauzoleum Piłsudskiego, Ostrą Bramę. Milicja wileńska go szukała. Ale to nie wówczas spotkał uroczą wilniankę.
- Współpracowaliśmy, nie znając siebie, a potem do naszego domu przyprowadził Jacka mój brat (dziś proboszcz w Podbrzeziu i Jęczmieniskach - przyp. autor). I tak powoli coś między nami zaiskrzyło i od 23 lat jesteśmy szczęśliwym małżeństwem - przypomina dzieje rodzinne pani Irena.
Dom państwa Ireny i Jacka stał się miejscem spotkań wilnian w Gdyni. Harcerze, studenci, znajomi, znajomi znajomych, przyjaciele - słowem wilniuki.
Tradycją jest Dzień Cepelina, ale przeważająca większość wilnian, mieszkająca obecnie w Gdyni, spotyka się bardzo często również w innych okolicznościach i przy różnych okazjach.
Aby tradycji stało się zadość, córka gospodarzy czyta urywek z ostatnio wydanej książki "Wilno. Rodzinna historia smaków" na temat cepelinów. Dla niewtajemniczonych to prawdziwy wykład na temat tego wyjątkowego dania uwielbianego na Wileńszczyźnie.
Fot. Alina Sobolewska
Cepeliny znikają w zawrotnym tempie, nikt tu nie pamięta o diecie, zbliżającej się wiośnie i trendach modowych, lansujących w tym sezonie podobno dopasowane ubrania. Są tak pyszne, że wszyscy proszą o dokładkę...
Tak naprawdę, czujemy się wszyscy jak w polskim dworze, hołdującym dawnym zwyczajom, który był gotów przyjąć o każdej porze dowolną liczbę gości, nawet tych niezapowiedzianych. Goście tu, jak za dawnych czasów, są nieocenionym, bo bezpośrednim źródłem informacji, m.in. o poszukiwaniach wileńskich smaków w polskich sklepach.
Każdy opowiada trochę o sobie, dzieli się swymi doświadczeniami sprzed lat, radzi tym, kto dopiero kilka miesięcy temu przybył do Gdyni. Ale wileński obiad to nie koniec atrakcji Dnia Cepelina u państwa Ireny i Jacka. Tradycyjnie jest też rozrywka intelektualna. Temat - słynni i znani Polacy na Litwie. Kilka drużyn na poważnie walczy o zapowiedziane atrakcyjne nagrody. Konkurencja niesamowita. Jedna z drużyn małżeństwo Anny i Walerego Tankiewiczów, to laureaci większości eliminacji intelektualnych na Dzień Cepelina. Inna drużyna to seniorzy - profesor Janusz Zaucha z małżonką.
Pierwsza runda pytania łatwiejsze, chociaż opisy są bardzo oryginalne, a i zdjęcia bohaterów są rzadko spotykane. Piłsudski, Mickiewicz, Syrokomla - im dalej tym trudniejsze. I nie chodzi tylko o postacie historyczne. Miłe zaskoczenie - według opisów zgadują ks. Józefa Obrębskiego, wokalistkę Ewelinę Saszenko, dziennikarkę Edytę Maksymowicz, ministra Jarosława Niewierowicza...
Po ostrej rywalizacji zwycięża drużyna gospodyni domu i autorki, a nagrodą jest cepelin gigant!
Choć brzmi to banalnie, już na pożegnanie pytam gospodynię, czy nie tęskni za Wilnem. - Wilno odwiedzamy bardzo często, kiedyś zawsze latem i zimą, teraz bardziej latem. Jednak Wilno zmienia się tak szybko, że czasami mam wrażenie, że nie jest to już moje miasto - mówi pani Irena.
Wraz z mężem wiele podróżują, mają swoje ulubione miejsca w Norwegii, Islandii, Portugalii. Tworzą jednak piękne tradycje zachowania i przekazywania wiedzy o swej małej Ojczyźnie w sposób wyjątkowy i godny naśladowania.