Dziennik (nie)straconego czasu [część 1]
Bartosz Frątczak, 22 kwietnia 2020, 16:50
Dziennik (nie)straconego czasu, fot. Jovita Jankelaitytė
To autorska kronika sytuacji na świecie i w kraju. Reakcje na statusy z Facebooka, sceny z życia domowej kwarantanny i komentarze polityków. Fakty i ich subiektywna ocena. Z przymrużeniem oka o pandemii, lecz z szacunkiem do zakażonych ofiar.
W każdą sobotę wraz z podcastem na portalu Wilnoteka.
***
Prawie święta
Po raz pierwszy w życiu trzeba wszystko samemu przygotować. Zaplanować, przysiąść i zrobić. Sałatki, jajka malowane, ciasta, posprzątać mieszkanie. Niby takie proste, a już wieczór i wciąż wszystko wygląda, jakby miało się nigdy nie dogotować, nie zakończyć szczyptą soli, która wieńczy potrawę. Zasypiam z myślą o mojej mamie: jak pracując na cały etat, znajdowała czas na przygotowania do świąt?
***
Kolejki
Jeździmy po sklepach. Szukamy tego, w którym jest najmniej ludzi. Jedyna metoda to wejść i sprawdzić. Jeździmy, wchodzimy i wychodzimy, aż znajdujemy „nasz sklep”. Wpuszczają tylko po kilka osób. Ludzie dobrowolnie poddają się woli ochroniarza. Wychodzi jedna osoba, wchodzi pięć. Wychodzą trzy i nikogo się nie wpuszcza. Dziwna logika, ale wszyscy w milczeniu jej ulegają. Rodzice opowiadali, że za „ich czasów” tak bywało, ale z powodu braku towarów i z powodu niewydolności systemu. Nasza kolej, zostawiamy rozważania, wchodzimy.
***
Pisanki
Nalot dywanowy zdjęć pięknych pisanek w mediach. Duża presja społeczna, co wrzucić skoro nie udały się nasze? Nawet naturalne malowanie jajek okazało się trudniejsze niż w założeniu początkowym.
Nieudolna próba: szklanka octu i wepchnięte do oporu liście czerwonej kapusty nie załatwiły sprawy. Przynajmniej mieliśmy pięknie wybielone jajka. Nocą spróbowaliśmy ponownie. Gotowałem jajka w odrobinie octu, w sałacie i obierkach z cebuli. Jovita na te gorszego sortu zaczęła naklejać serwetki za pomocą żelatyny, a ja pisałem woskiem. Zrobiło mi się szkoda jajka, które zbiłem. Nazwałem je później Bendżamin, niechciane, nieudolnie pomalowane, rozbite. Naprawione wielką ilością wosku, nową skórą. Przypomina to scenę z filmu Almodovara „Skóra, w której żyję”. Wyszło inaczej, ale równie przerażająco.
***
Odosobnienie w trakcie świąt miało swoje zalety. Wszystko można robić według własnego rytmu, wolno i niedokładnie.
***
Ojciec
Gdy mieszka się w Wilnie, wypadałoby napisać „tatuś”, a może to uwarunkowane genetycznie.
Ojciec raz w życiu był ze mnie dumny, gdy odbierałem wyróżnienie od dyrektora szkoły. A on mógł wyjść z tłumu rodziców, by zrobić mi zdjęcie. Nie wiem, czy chodziło o samo zdjęcie, czy o wyjście przed szereg.
Potwierdzenie bliskości i manifest: „Mój syn. Ten najlepszy. Tak, to mój syn”. Dlaczego tylko raz był dumny? Przecież rokrocznie byłem najlepszy i za każdym razem dostawałem dyplomy potrzebne do pobierania dziesięciny od babci. „Później było to już nudne” – wyjaśnił.
***
NiepokójPrzewijam zawartość Facebooka i natrafiam na post: „Samoloty uziemione, zamknięte granice, zamknięte firmy, obywatele poddani kwarantannie, przejęta władza polityczna, podważona demokracja.
Wszystko to, jeśli nie zostanie wkrótce powstrzymane, może doprowadzić do chaosu i niepokojów”. Blokuję użytkownika i scrolluję dalej.
***
Oczy
Andrea Bocelli w pustej katedrze. Słuchaliśmy z zamkniętymi oczyma, które otworzyliśmy dopiero, gdy zdawało się, że to koniec. Wtedy Andrea wyszedł przed katedrę i zaczął śpiewać „Amazing grace”. Słowa „I was blind and now I see” – kto inny mógłby nadać im tyle sensu?
***
Plusy nieujemne
Dla rozluźnienia włączamy lekcje z TVP. Lekcja o liczbach parzystych i nieparzystych wydaje się nieśmiertelna. A czy po setnym razie bawi tak samo? Dobrze mówicie!
***
Dyngus
Budzi mnie chlust wody. Śmiejemy się i żartujemy cały poranek. Poranna „dyngusowa” kąpiel chyba zmyła napięcie wywołane izolacją. Szukamy początków tradycji dyngusa i dojadamy wielkanocne potrawy.
***
Cieplutko!
Nigdy wcześniej nie rozmawiałem tak dużo z rodzicami. Ponowne nawiązywanie kontaktów okazało się intrygującym wyzwaniem. Po latach nieregularnych spotkań i przelotnych rozmów uczymy się rozmawiać. Brak pośpiechu sprawia, że powoli też uczę się słuchać. Ma to swoje plusy. Dziś usłyszałem, coś, co mnie odmieniło. „Trzymaj się cieplutko” powiedziała mama na pożegnanie. Słowa, z których śmieją się moi znajomi, gdy się z nimi żegnam. Mam to od niej. Skopiowałem nieświadomie.
***
Judasz
Znajduję post Joanny o księdzu z Wileńszczyzny, którego jeden z wiernych wydał i zgłosił na policję. Prawdopodobnie za to, że nie przestrzega zasad bezpieczeństwa podczas sprawowania obrzędów poświęcenia pokarmów. Poszło o 2 metry, a może za dużo ludzi? Z postu wynikało jedynie, że obrzęd odbył się na dworze, a świadek i autor wpisu widział, jak było, a było jak być należy oraz jego świadectwo jest prawdziwe. Dalej można było wyczytać, że w błędzie jest ten, którego imię nie zostało podane, a który w komentarzach nazywany jest Judaszem. A koniec wpisu z fragmentem z Pisma Świętego, w dość luźnej interpretacji, w ciekawym i bardzo aktualnym kontekście, mówiący o tych, co odczuwają strach przed koronawiursem i za to będą strąceni do otchłani. Ciekawość, co się wydarzyło i dlaczego ów Judasz społeczności wydał proboszcza jak ongiś zdrajca Jezusa, sprawiła, że nagrałem wideo i zapytałem. Pewnie też delikatnie oskarżyłem o mowę nienawiści autora. Prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiem, bo niedługo po moim komentarzu post zniknął, może strach wepchnął go do wspomnianej otchłani?
***
Zmiany
Przestaliśmy śledzić wskaźnik zachorowań. Chyba już od dwóch dni, trudno określić, gdzie i kiedy zgubiliśmy rytuał, który każdego poranka brutalnie rozbudzał nasze zaspane ciała.
***
Memy
Ponoć memy publikowane w internecie pomagają rozładować napięcie wywołane izolacją. Muszę się upewnić, wykopuję ukryty na dysku mem, który kiedyś zrobiłem.

***
Śledztwo
Jovita odnalazła cel dnia. Od rana dzwoni i próbuje ustalić, dlaczego nie ma ciepłej wody. Telefon za telefonem, z coraz większą stanowczością, pewnością dobrze obranego kierunku. Całość zaczyna przypominać dziennikarstwo śledcze. Każda wskazówka, kolejny numer, osoba, do której należy zadzwonić, która wie coś, o innej osobie, by dotrzeć na szczyt piramidy z adresów, numerów i funkcji. Wszystko układa się w całość. Pan mechanik przyjedzie, zbada pacjenta ze zbyt niską temperaturą. Nie wytrzymuję tak długo i rozpoczynam pielgrzymkę czajników z wrzątkiem noszonych ostrożnie od kuchni do wanny, od wanny do kuchni, by okiełznać temperaturę zimnej wody, dolewając 1,5 l wrzątku za każdym razem. Źle wyliczyłem proporcje. Kąpiel nie trwa długo i wychodzę zziębnięty. Wystraszyłem się, że mogę się przeziębić. Zaczynam czytać, jak odróżnić przeziębienie od zakażenia wirusem.
***
Krzaki
Przywiązany do pasa pies ciągnie jak oszalały. Sika, rozdrapuje ziemię, wącha i znów sika. Mija nas starsza kobieta. Podchodzi do kwitnącego drzewa, ściąga maskę i wlepia głowę w pąki kwiatów. Uśmiecha się, zakłada maskę i idzie dalej. Najpiękniejszy widok popołudnia. Później zepsuła go myśl o wirusie: A może to nie z zachwytu nad przyrodą, a jedynie sprawdzała, czy nie straciła węchu i nie jest cichym nosicielem?
***
Hitchock
Próbuje czytać. Dopada mnie ból egzystencjalny, a Tokarczuk wcale nie ułatwia jego przeżywania. Akcja spoza kartek książki wybija mnie z przeżywania smutku. Zza plastikowej zasłony prysznicowej wychyla się przerażona Jovita: Znów nie ma ciepłej wody. Rozpoczynam kolejną pielgrzymkę pobożnych czajników.
***
Wernisaż wystawy
Od rana liczę polubienia i dziękuję każdemu za komplementy. Wystawa 3D okazała się wielkim sukcesem.
***
Protest kobiet
Namawiam Jovitę na wileńską akcję solidarności z polskimi kobietami i protest przed Ostrą Bramą. Kłócimy się o wybór miejsca. Zrozumiałem, że nie pomogą tłumaczenia, że dla Polaków to jak szpilka na google maps z napisem Wilno. Protest zostaje w domu, w dwóch osobnych pokojach.
***
Szyby
Pod nasz dom podjeżdżają wóz strażacki, karetka i policja. Wszyscy sąsiedzi poprzyklejani do okien wyczekują rozwoju akcji. Stajemy się hienami, czy zawsze nimi byliśmy? W ramach samoobrony przed byciem wścibskim przez pół godziny udaję, że sprzątam parapet. Nikogo nie wynoszą, policjant wpisuje coś do notesu i samochody się rozjeżdżają. Znikają ciekawskie twarze, zostawiając po sobie jedynie podmuch, który przez chwile kołysze firanki w oknach.
***
Podpisz petycję
Kilka minut wpatruję się w post @Apolonia Skakowska „podpisz petycję”. Nie ma nic więcej, tylko rozkazujące słowa, które słyszę jak mantrę i nie dają mi spokoju. U dołu posta jest komentarz i polubienie „przeczytaj i podpisz petycję”. Komentarz napisała i polubiła autorka posta. Co to może znaczyć? Może to taka uniwersalna petycja? Dodałem nowy komentarz: „przeczytaj i podpisz petycję”. Dołączam samo polubienie. Oby wystarczyło.
***
Biblioteka
Czytam komunikat. Jest szansa, że w maju rząd zluzuje obostrzenia. Nastąpi otwarcie bibliotek i wrócę do pracy. Zastanawiam się, czy książki tak jak i ludzi należy poddać kwarantannie?
***
Polowanie z dziećmi
W sejmie o możliwości polowania z dziećmi. Dodaje swoje hasztagi #happykillingtime #killornotkill #happyfamilly #polishchild #ilovepoland #nokillnofun i udostępniam.
***
Wieczorny rachunek sumienia
Artykuł o wpływie epidemii, domowej kwarantanny, telepracy i stresu na wzrost alkoholizmu budzi we mnie niepokój. Robię test podany w artykule: Czy kiedykolwiek rozważał Pan, by pić mniej? Czy kiedykolwiek drażniło pana, gdy ktoś krytykował pana picie? Czy kiedykolwiek czuł się pan winny z powodu swojego picia? I czy traktował pan alkohol jako środek na zszargane nerwy lub by ułatwić sobie start na początku dnia? Odpowiedzi uspokajają mnie na chwilę. Później przyjdzie niepokój, przecież mogę wypierać prawdziwe odpowiedzi.
***
Dziwny jest człowiek. Po kilku dniach bez ciepłej wody zapominam o wirusie, wyborach, protestach kobiet. Chcę się zwyczajnie położyć w ciepłej wannie.
***
Świszczenie
Jovita odkryła świszczące „s”. Po wnikliwej analizie doszła do wniosku, że to wpływ języka polskiego i litery „ś” i faktu, że od miesiąca nie rozmawia z nikim po litewsku. Korek od wina i litewskie łamańce językowe mają załatwić problem.
Trzeba dziś wypić otwarte wino zanim powietrze popsuje smak.
***
Szkoła dobrych manier
Wpadł mi w oczy filmik z litewskim premierem i ministrem finansów palącym papierosa podczas konferencji online. Wymowne spojrzenie premiera i kamera ministra nagle się wyłącza. Zastanawiam się, czy ktoś realizuje szkolenia z zakresu internetowego savoir-vivre. W przeciwnym razie, skąd wiedzieć jak wirtualnie żyć?
***
Matematyka
Sąsiadka odebrała cztery torby zakupów. Nauczyłem się na pamięć tablic rejestracyjnych zaparkowanych samochodów. Dwie osoby przechodziły przez nasze podwórko. Jeden samochód wyjechał. Minęło zaledwie pół godziny.
***
Znów wyprawa do sklepu, wybieramy sprawdzony, ten z selekcją liczby ludzi przed wejściem. Dziś jej nie ma, ale i tak decydujemy się wejść. Ochroniarz z plastikową osłoną na twarzy za 12,99 euro na przywitanie podaje rękę koledze. Uderzony ich aktem grzeczności nie mogę już skoncentrować się na zakupach.