Hanuszyszki: wczoraj i dziś (4)
Anna Pieszko, 7 czerwca 2016, 10:08
Odrestaurowana studnia na unikatowym placu Kiprasa Petrauskasa, fot. kurierwilenski.lt/M. Paluszkiewicz
"Kurier Wileński" 27 maja 2016
W Hanuszyszkach, niegdysiejszej posiadłości Kazimierza Szetkiewicza, ukochanego teścia Henryka Sienkiewicza i prototypu postaci Zagłoby z „Trylogii”, próżno dziś szukać śladów pierwszej żony polskiego noblisty Maryni Szetkiewiczówny czy jej obdarzonego poczuciem humoru ojca. W Hanuszyszkach, czyli Onuškis, miejscowości w rejonie trockim, zapamięta się dziś piękny dostojny klasycystyczny kościół, unikatowy brukowany plac miejski, malownicze okolice, mieniące się w słońcu jeziora.
Koło kościoła mieści się centrum opieki zdrowotnej, mieszkają tu i leczą się ludzie w podeszłym wieku. Dalej starostwo, poczta, przychodnia, dom kultury, Gimnazjum im. Donatasa Malinauskasa, biblioteka. Wewnątrz kościoła znajduje się imponujący ołtarz centralny, dwa ołtarze boczne. Kiedy w czasie Powstania Styczniowego władze carskie skonfiskowały Kazimierzowi Szetkiewiczowi majątek Hanuszyszki, trafił on w ręce rosyjskiego hrabiego Ołsufjewa.
W kościele do dziś zachowała się pamiątka ofiarowana w darze przez żonę hrabiego Ołsufjewa (która była Włoszką). To czarny krzyż z marmurową podstawą i napisem łacińskim wykutym w srebrze, który głosi, że krzyż został poświęcony przez papieża Leona XIII.
Na stacjach drogi krzyżowej w kościele zachowały się litewskie napisy sprzed reformy językowej Jonasa Jablonskisa. Podobno przetrwały tu one przez cały okres rusyfikacji i zakazu litewskiego piśmiennictwa w latach 1864-1904. Widzę zapożyczone z języka polskiego literki „w”, „sz”: „Weronika ociera twarz Jezusowi” w XIX-wiecznym języku litewskim ma postać „Wejdas Jezaus apszlūstitas nū Veronikos”.
Wznosząca się przy kościele dzwonnica z drewna pamięta czasy, kiedy był stawiany murowany kościół. Żeby trafić do Hanuszyszek, trzeba przekroczyć nieistniejącą już dzisiaj międzywojenną granicę polsko-litewską. Punktem odniesienia może tu być ogromny kamień leżący tuż przy drodze za Panoszyszkami. Granica biegła za kamieniem wzdłuż linii rozciągającego się nieopodal lasu.
— Moja mama opowiadała, że wczesnym rankiem wychodziło się z domu, przekraczało się granicę, kupowało po polskiej stronie na ryneczku w Rudziszkach jakieś chusteczki, koniecznie cukier, mąkę, wracało się z powrotem. Granica pewnie była jakoś strzeżona, ale nie było żadnego ogrodzenia, miejscowi bez problemu mogli ją przekraczać — opowiadała nasza z kolegą Marianem przewodniczka po Hanuszyszkach Stasė Masilionienė.
Stasė opowiada o fakcie, że do Panoszyszek w okresie międzywojennym przyjeżdżał prezydent Litwy Antanas Smetona, żeby się spotkać z sygnatariuszem Aktu Niepodległości Litwy z 16 lutego 1918 r. Donatasem Malinauskasem i sprawdzić, jak się mieszka tu Litwinom przy samej linii demarkacyjnej, a także zerknąć, co się dzieje po drugiej, polskiej stronie granicy.
Sygnatariusz Aktu Niepodległości Litwy Donatas Malinauskas (1869-1942) 16 lutego 1918 r. w domu Sztrala (w okresie międzywojennym przy ul. Wielkiej, 2) obecnej Zamkowej, 26 w Wilnie złożył swój podpis pod Aktem Niepodległości Litwy (oryginał tego dokumentu gdzieś się zapodział). Sygnatariusz spoczywa dziś koło kościoła pw. św. św. Jakuba i Filipa w Hanuszyszkach. Jego prochy zostały przewiezione tu z Syberii w 1993 r. Podobnie przeniesiono tu szczątki Zofii Malinauskienė (1882-1950) i Filomeny Malinauskaitė (1859-1941), żony i siostry sygnatariusza. Rodzina ta była wywieziona na Syberię 14 czerwca 1941 r. Obok spoczywa, jak głosi polska inskrypcja na nagrobku, Anna Tanska. Stasė przypuszcza, że jest to matka sygnatariusza.
Moje zdumienie wywołuje fakt, że przy samym kościele pochowano również 4 sowieckich „aktywistów”.
- Czytałam wspomnienia pewnej nauczycielki, która w 1946 r. przyjechała z Wilna do Hanuszyszek i opisała swe pierwsze wspomnienia związane z tą miejscowością. Wysiadła z ciężarówki, która akurat jechała w kierunku Hanuszyszek, przy kościele i zobaczyła porzucone na placu zwłoki. Ktoś zostawił tu ciała czterech tzw. strybów, działaczy z tzw. istriebitielnych batalionów walczących po stronie Armii Czerwonej pod zwierzchnictwem funkcjonariuszy NKWD. Jak na ironię, zwolennicy sowieckiego „ładu” spoczęli obok kościoła, natomiast „miškiniai” - leśni partyzanci z litewskiego ruchu oporu - na osobnym cmentarzu za szkołą.
Miejscowy artysta rzeźbiarz Juozas Lebednykas, mieszkający obecnie w Poniewieżu, hojnie obdarowuje Hanuszyszki swoimi dziełami. W skwerze obok kościoła umieszczona została rzeźba św. Rocha - pierwszy dar artysty dla mieszkańców. Na skrzyżowaniu ulic Ramošiškių i Kauno wzniósł się w 2007 r. piękny drogowskaz - „Gėlių angelas” („Anioł kwiatów”), a z okazji jubileuszu świątyni w 2009 r. na dziedzińcu kościelnym postawiono posąg Najświętszej Maryi Panny. Lebednykas pięknie odrestaurował również starą studnię w centrum miasteczka, na placu Kiprasa Petrauskasa.
Niestety, jakiś czas temu zniknęła metalowa studzienna korba. Podobny los spotkał pomnik na cześć lotników litewskich Dariusa i Girėnasa, który to pomnik też się ulotnił z postumentu.
Nieopodal kościoła - unikatowy, prostokątny brukowany polnymi kamieniami plac Petrauskasa. Jest to pomnik architektury. Na Litwie są zaledwie trzy takie prostokątne place wykładane kamieniami. Od najdawniejszych czasów odbywał się tu handel, działały karczmy, prowadzono sklepiki. Przed laty dookoła placu mieszkali w parterowych drewnianych domkach Żydzi. W czasach sowieckich ryneczek przeniósł się na obrzeża miasteczka, w latach 90-tych zupełnie zanikł. W 1897 r. w miasteczku mieszkało 217 Żydów. Mieli swoją synagogę, po wojnie przekształconą w dom kultury, w latach 90. XX wieku budynek spłonął. W centrum placu stał namiot, pod którym odbywały się przedstawienia patriotyczne i spektakle, w których brała udział społeczność miasteczka.
- Przed wojną dookoła placu mieszkali Żydzi w drewnianych domkach krytych blachą. Na placu odbywały się targi, każdy coś kupował, sprzedawał. W okresie międzywojennym słynny proboszcz Nikodemas Švogžlys-Milžinas postawił tu prowizoryczny domek, gdzie organizował przedstawienia, ludzie gromadzili się, grali, śpiewali, weselili się. Było to centrum życia. Niektóre żydowskie domy - to te z okiennicami - zachowały się. Podczas wojny prawie wszyscy Żydzi z miasteczka zostali rozstrzelani w Ponarach - opowiada Stasė Masilionienė.
- Moja mama, która straciła swą mamę w wieku 6 lat, miała wiele szacunku do Żydów. Przynosili oni czwórce rodzeństwa chleb, jakieś wypieki, chusteczki. Raz dostała w prezencie sukienkę - była to najpiękniejsza sukienka, jaką miała w życiu - wspomina.
Przed naszym wyjazdem z Hanuszyszek jeszcze ostatnie spojrzenie na zabytkowy plac Petrauskasów, kościół pw. św. św. Filipa i Jakuba i dalej na alejkę drzew, która być może prowadziła przed wiekami do dworu Kazimierza Szetkiewicza?
Opuszczamy miejsce związane z ukochanym teściem Henryka Sienkiewicza, bez którego żartów, krotochwil i powiedzonek pewnie nie byłoby tak barwnej postaci Zagłoby. „Jedno jest pewne - pisała Maria Korniłowiczówna, wnuczka Henryka Sienkiewicza - gdyby nie Kazimierz Szetkiewicz, „Potop” nie zaczynałby się w Wodoktach i nie kończyłby się tamże, a pan Podbipięta z Myszykiszek nie powtarzałby: „At, słuchać hadko”. Odc. ostatni.