Kino litewskie a reszta świata
Marta Glanc, 24 września 2012, 09:07
Fot. wilnoteka.lt
W środę, 26 września, rozpocznie się kolejny Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Kownie. Widzowie będą mogli zobaczyć najważniejsze filmy tego roku z różnych stron świata. Nie zabraknie już nagrodzonych tytułów, jak i tych mniej znanych szerszej publiczności. Wyświetlone zostaną również polskie produkcje, takie jak „Lęk wysokości” czy „Essential Killing”. A co z rodzimym litewskim kinem? Jak wypada na tym międzynarodowym tle?
Współczesne kino litewskie mówi wiele o problemach, z którymi boryka się państwo. Powstają filmy odważne, łamiące tabu i skłaniające do przemyśleń. Tak jak na przykład „Porno Melodrama” Romasa Zabarauskasa - obraz był odpowiedzią na działania rządu dyskryminujące osoby homoseksualne. Z kolei dokument fabularyzowany „Book smugglers” porusza temat więzi między językiem a tożsamością. Reżyser Jeremiah Cullinane prowadzi nas śladami przemytników książek, którzy za czasów ZSRR ryzykowali życie, przeciwstawiając się rusyfikacji.
Niestety, chociaż filmy amerykańskie docierają do Polski w miarę szybko, a najważniejsze tytuły - często zaraz po światowej premierze, dzieła naszych sąsiadów są pomijane. Próżno szukać ich w kinach czy telewizji. Czasami uda nam się trafić na festiwal, który prezentuje najważniejsze dzieła kinematografii litewskiej, jak na przykład ten w Gdańsku („Wilno w Gdańsku”). W tym roku zaprezentowano na nim dwa wspomniane filmy, zaliczane do nowego kina litewskiego. Jednak to wciąż za mało.
Na podstawie: kino.trójmiasto.pl, inf.wł.