Maria Kazimiera z Koplewskich Piłsudska – pierwsza Marszałkowa niepodległej Polski cz.1


Na zdjęciu (od prawej): Jadwiga z Eysmonttów Kunicka „Chimera”, Józef Piłsudski, Maria z Koplewskich Piłsudska, osoba nieznana, przyszły prezydent RP Ignacy Mościcki (1904), fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Pierwsza małżonka Józefa Piłsudskiego w sposób znaczący przyczyniła się do kształtowania Ziuka jako przyszłego polityka, biorąc na siebie trudy dnia powszedniego i zapewniając mu samorealizację.










Nakładem wydawnictwa LTW ukazała się w Polsce książka zatytułowana „Piękna Pani. Biografia Marii z Koplewskich Piłsudskiej”. Jej autorem jest doktor historii Mariusz Kolmasiak, adiunkt w Dziale Badań Naukowych w Muzeum Łazienki Królewskie. Jest to naukowa biografia pierwszej żony marszałka Piłsudskiego, Józefa Klemensa (1867–1935), pierwsza tego typu w formie książki (z kolei autorem pierwszego naukowego biogramu Marii z Koplewskich Piłsudskiej, opublikowanego w 1981 r. w tomie XXVI „Polskiego Słownika Biograficznego”, był historyk Andrzej Garlicki).

Tę biografię można bezapelacyjnie zaliczyć do rzędu lektur o nietuzinkowych kobietach. Nie może jej zabraknąć na półce bibliofilów kolekcjonujących wszelkie vilniana czy literaturę o Marszałku. Jest to też gotowa ściąga dla zainteresowanych genealogią rodu Koplewskich herbu Abdank, których gniazdem rodowym były Kople (lit. Kapliai) koło Kiejdan.

„Ziuk chyba królem zostanie”

Pozycja książkowa ważna, bo pozwala nam lepiej poznać, a więc i zrozumieć osobowość Józefa Piłsudskiego, ale też na nowo odkryć kobietę, która odegrała w życiu bojownika o wolność i przyszłego polityka być może rolę najistotniejszą.

Starsza od niego o cztery lata, gdy on w roku 1885 zaczynał studia medyczne w Charkowie, ona w tym czasie była już znana na socjalistycznej niwie, za nielegalną działalność aresztowana i więziona w warszawskiej Cytadeli, a w latach późniejszych objęta nadzorem carskiej Ochrany, trwającym prawie pięć lat. Mogła więc być już dla niego wzorem.

„Na przełomie XIX i XX w. ramię w ramię z mężem działała w PPS-ie [Polska Partia Socjalistyczna została założona w 1892 r. w Paryżu jako partia polityczna o charakterze niepodległościowym, socjalistycznym i pracowniczym – przyp. aut.], przypłacając to zresztą kilkumiesięcznym uwięzieniem. Była wówczas jednym z najbliższych współpracowników Piłsudskiego i pomagała mu na tym etapie jego pracy niepodległościowej wyznaczać drogę, którą podążali za nim ci, dla których celem widzianym na horyzoncie była niepodległa Polska” – konstatuje M. Kalmasiak.

Mimo że w niektórych publikacjach spotykamy się ze stwierdzeniem, że ich małżeństwo zrealizowane w 1899 r. było jedynie „zabezpieczeniem jej na wypadek aresztowania” (co się zresztą nie sprawdziło, bo za drukowanie „Robotnika” w Łodzi, głównego organu prasowego partii, oboje znaleźli się w więzieniu, a ona odsiedziała osiem miesięcy), co innego mówią pisane przez nich listy.

Ona nazywa męża Ziutkiem, Ziukiem, Ziuczkiem i „kochaniem moim”. On odpowiadał, że „Twój Ziuk” całuje „mocno, mocno”. „Stanowili przykładne małżeństwo” – podsumował po latach zaprzyjaźniony z Piłsudskimi Ludwik Malinowski. Nie ulega wątpliwości, że jakiś okres – bardzo szczęśliwe. W czasach, gdy wszyscy inni nawet nie podejrzewali, że on tak daleko może dojść w polityce, ona nie tylko wierzyła w tę mglistą jeszcze wtedy niepodległość, ale i w niego: „Doprawdy, czasem sobie myślę, że Ziuk albo jest wariat, albo chyba królem w tej niepodległej Polsce zostanie” – napisała w 1909 r.

Wspierała go i motywowała

Zaryzykuję także stwierdzenie, że pierwsza małżonka Naczelnika w sposób znaczący przyczyniła się do kształtowania Ziuka jako przyszłego polityka, biorąc na siebie trudy dnia powszedniego, zapewniając mu samorealizację. Wiadomo przecież, że „Piłsudskiego znajomość kuchni ograniczała się li tylko do gotowania jajek”.

Nie lubił nosić w portmonetce pieniędzy, co z czasem z żony przerzucił na adiutanta. Nie potrafił przekopać w ogrodzie grządki ani posadzić ziemniaków etc. To właśnie jego Marysia dbała o całe zaplecze (domową logistykę i wiążące się z tym kłopoty), ale też o kontakty oraz wiernych sprawie współtowarzyszy. O ile mi wiadomo, jej właśnie zawdzięczał znajomość z najbardziej mu oddaną urzędniczką w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Kazimierą Iłłakowiczówną, ale też osobistego adiutanta w osobie Bronisława Wienawy-Długoszewskiego.

Jako małżonka, a jednocześnie rozumiejąca go najbliższa współpracowniczka partyjna, słuchała problemów Ziuka i była przy nim, gdy jej potrzebował. Wspierała go i motywowała do działania, zanim jego kariera polityczna zaczęła się na dobre. Co ważne, była łączniczką, gdy w obawie przed Ochraną czy w czasie choroby długo nie wychodził z domu.

Bez pomocy osoby u boku – miłej i ciepłej, a powszechnie lubianej, rozumiejącej ruch rewolucyjny, a jednocześnie bliskiej wówczas jego sercu, do tego życiowo zaradnej, byłoby przyszłemu Naczelnikowi trudniej się zrealizować. Kto wie, czy w ogóle? Zamierzał przecież jakiś czas zostać „pomieszczikom” – przymierzając się do kupna majątku celem osiedlenia się na wsi. Może to i dobrze, że ciągle miał za mało pieniędzy albo ich nie miał wcale.


Na zdjęciu: Zielony Most w Wilnie, kościół św. Rafała Archanioła, w którym Maria z Koplewskich została ochrzczona, i dom, w którym mieszkała na przełomie XIX/XX ww., fot. zbiory autorki

Kobieta światowa

Maria Kazimiera urodziła się 20 lipca 1863 r. w wileńskiej parafii Świętego Ducha. Przed urodzeniem trzeciej córki (Maria miała dwie siostry – Konstancję i Wiktorię Jadwigę) rodzice przenieśli się ze Święcian do Wilna.

Ze Święcian właśnie pochodzili Chomiczowie (szlachcice) – dziadkowie ze strony matki, która urodziła się tamże i w tamtejszym kościele została ochrzczona jako Ludwika Antonina Chomiczówna, a po zamążpójściu (28 października 1855 r., Święciany) pisała się jako Koplewska Ludmiłła (przed dwa „ł”). Nie jest do końca jasne, czy mąż Ludmiłły, a ojciec Marii, Konstanty Koplewski, był lekarzem, czy też urzędnikiem w szpitalach, a może jednym i drugim. Wiadomo jednak z pewnością, że jako urzędnik carski jakiś czas mieszkał w Charkowie. Być może ta rozłąka spowodowała rozpad małżeństwa rodziców Marii.

Pierwszy ślad geograficzny Koplewskich (rodziców Marii) w Wilnie to ulica Mostowa. Niewykluczone, że później mogli mieszkać w pobliżu ul. Dominikańskiej, gdzie córka uczęszczała do Maryjskiego Instytutu Panien, w którym kształciły się córki rosyjskich wojskowych i urzędników. Rodzice prowadzili nad Wilią „dom otwarty i ożywione życie towarzyskie”. Wyrosła więc na kobietę nie tylko obytą w towarzystwie, lecz nawet poniekąd światową. Nie każdy w II połowie XIX w. mógł się pochwalić podróżami po Europie, a ona była w Anglii, Austrii, Belgii i Szwajcarii.

Miejscem zamieszkania Juszkiewiczów w latach 1888–1890 była ul. Popławka na Zarzeczu, zaś później ul. Wiłkomierska na Śnipiszkach, „tuż za Mostem Zielonym” – gdzie Maria mieszkała z matką już po rozwodzie rodziców. Tu mieszkała też Maria ze swoim drugim mężem Józefem Piłsudskim, zanim przenieśli się do Łodzi, a potem do Krakowa. Natomiast mieszkanie matki w dalszych latach służyło kontaktom pepeesowskim. Ludmiłła Koplewska podzielała poglądy córki i zięcia, wspierała ich działalność i ruch niepodległościowy.

Niezgoda na „tolerancyjny” związek

W 1881 r. Maria wyjechała na studia do Petersburga, by rozpocząć naukę na Bestużewskich kursach, które były wyższą czteroletnią szkołą żeńską, jedyną w Rosji dającą kobietom wyższe wykształcenie. Studiowała fizykę i matematykę.

Nad Newą zaangażowała się w socjalizm, początkowo działając w młodzieżowym ruchu społeczno-narodowym, a potem w polskiej Gminie Socjalistycznej. Tu poznała swojego męża, z wykształcenia inżyniera technologa, Symplicjusza Witolda Juszkiewicza (1864–1932), urodzonego w Ogrodnikach (parafia nowogródzka), w którego rodziny posiadaniu był majątek Pracyplony w guberni mińskiej.

Pobrali sią w 1885 r. Przystojny i zamożny niedługo później został wysoko postawionym dygnitarzem w ministerstwie komunikacji, a więc człowiekiem dobrze stojącym finansowo. Przy nim, jak konstatuje historyk Józef Dąbrowski, „dzięki urodzie i talentom towarzyskim” Maria została „gwiazdą salonów petersburskich i wileńskich”.

Wilno odwiedzała często z powodów rodzinnych i konspiracyjnych. Nie mogąc wszędzie zabierać ze sobą córeczki Wandy Heleny, urodzonej dwa lata po ślubie z Juszkiewiczem, zostawiała ją pod opieką babki Wandy Juszkiewiczowej. Pierwsze małżeństwo Marii rozpadło się, podobnie jak związek jej rodziców.

Gdy wyszła za Piłsudskiego, jego brat Jan wspominał: „Jej pierwszy mąż miał znajomości z kobietami przed ślubem z nią i podtrzymywał swe stare znajomości i po ślubie. Na zwracanie uwagi przez nią odpowiadał, że trzeba żyć po petersbursku, to znaczy być małżonkami tolerancyjnymi, i że on jest tolerancyjny. Bratowa mówiła, że ona na tego rodzaju życie nie mogła się zgodzić i, zabrawszy córeczkę Wandzię, opuściła dom męża”. Witold Juszkiewicz (oficjalnie pierwszego imienia Symplicjusz nie używał) po rozwodzie z Marią był jeszcze dwukrotnie żonaty; ostatni raz z kobietą młodszą o 40 lat. 



Na zdjęciu: wileńska fotografia Marii z Koplewskich Juszkiewiczowej, późniejszej Piłsudskiej, z córką Wandą, fot. M. Kolmasiak, „Piękna Pani…”, Warszawa 2024

Dumna rozwódka i odważny kawaler

Gdy Maria konspirowała nad Wilią, dziewczynką zajmowała się babka wileńska, czyli Ludmiłła Koplewska. Był czas, kiedy robiły to obie babki razem, bo Wanda Juszkiewiczowa (matka męża Marii) już jako wdowa jakiś czas mieszkała w Wilnie u Koplewskiej.

I ona, jak się okazało, była zajadłą socjalistką, a nawet po przeniesieniu się do Warszawy miała swój pseudonim „Babcia”. Jej mieszkanie służyło jako „skład” – trzymano tu archiwum partyjne. Młodzi ludzie umawiali się u niej nie tylko na schadzki partyjne, ale i miłosne. Przychodzono na kieliszek domowej nalewki i herbatkę. Konspiratorzy przybywający z daleka mogli liczyć na pewny nocleg. Także ona była w swoim czasie aresztowana, osadzona w więzieniu, a później objęta nadzorem. Na swój sposób – bohaterka niepodległościowa.

Litewska sekcja Polskiej Partii Socjalistycznej powstała w 1893 r. Jej członkami byli zarówno Maria Juszkiewiczowa (już jako rozwódka), jak i kawaler Piłsudski. Zanim się z Marią pobrali, po powrocie z Syberii (1892), gdy zachodziła potrzeba, ukrywał się u Juszkiewiczów. Z czasem zaczął podkochiwać się w zgrabnej i dystyngowanej pani, a ona nie kryła uznania dla jego odwagi i oddania polityce.

Przed ślubem, który wzięli 3 (15) lipca 1899 r., na jakiś czas zamieszkali w Łapach koło Białegostoku, by uporządkować sprawy religijno-wyznaniowe. Maria oficjalnie była rozwiedziona z pierwszym mężem, z którym miała ślub kościelny i cywilny. Według prawa cywilnego, mając rozwód, była wolna. Według prawa Kościoła rzymskokatolickiego, nieuznającego rozwodów – już nie.

Małżeństwo zawarli w Paproci Dużej pod Łomżą, w Kościele ewangelicko-augsburskim, co w owym czasie nie było ani czymś nowym, ani niezwyczajnym, szczególnie dla ludzi nieszczególnie praktykujących. Marszałek był w Łomży „konfirmowany, odbył spowiedź i przyjął komunię świętą” i „po dostatecznym przygotowaniu i pełnym wewnętrznym przekonaniu” przeszedł z wyznania na wyznanie. Miał wówczas lat 31, więc wiedział, co robi. Świadkami na ślubie ze strony Piłsudskich byli bracia Józefa – Adam i Jan. Towarzyszył im także brat Bronisław.

Po ślubie wszyscy wyjechali najpierw do Wilna, a potem do Trok, gdzie popularnym zwyczajem owych czasów goście popłynęli łódkami na wyspę do ruin zamkowych na piknik. „Niezmiernie miła i poetyczna uroczystość” – skonstatuje z czasem świadek epoki.

Na Śnipiszkach młode małżeństwo mieszkało z matką Marii i Wandą, córeczką z jej pierwszego małżeństwa, która faktycznie dorastała na oczach Ziuka, gdy jeszcze nie był jej ojczymem. Piłsudski nie nazywał jej nigdy pasierbicą, bo kochał jak własne dziecko swoją Wandzię, Wandulkę, Dyndulkę (była drobno zbudowana). Wzajemnie zresztą.

Kiedy znalazł się w więzieniu i groziła mu wywózka, a może i niechybna śmierć (a wyciągnięto go stamtąd w 1900 r. między innymi z dużym udziałem Marii), wysłał do ich krakowskiego mieszkania rzewny list: „Gdy wrócicie do Wilna, pozdrówcie ode mnie całe miasto, wszystkie te cuda, co są zawarte w krótkim, pięcioliterowym słowie – Wilno. Poruczam to Wandzi [miała wówczas 14 lat – przyp. aut.], niech na wszystkich spacerach nie tylko sama, lecz i za mnie, rozkoszuje się Wilnem”.


Na zdjęciu: fragment aktu chrztu Marii Koplewskiej, fot. J. Chludok/„Metryki chrztów kościoła św. Rafała w Wilnie 1865–1867”

Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 37 (112) 05-11/10/2024