W ołtarzu głównym zachował się stary obraz Chrystusa ubiczowanego (Ecce Homo) pędzla Szymona Czechowicza, fot. Anna Pieszko
Kościół pw. św. Michała Archanioła w Taboryszkach jest przykładem najstarszej i najpiękniejszej drewnianej budowli sakralnej w rejonie solecznickim. Jest też cennym zabytkiem, łączącym cechy architektury ludowej i barokowej. Ufundowany przez pisarza Wielkiego Księstwa Litewskiego, Michała Skarbka-Ważyńskiego, właściciela miejscowego majątku, drewniany kościół konsekrowano w 1770 roku.
W tymże roku przy nowo wybudowanym kościele zostali osadzeni zakonnicy – karmelici trzewiczkowi. Ród Ważyńskich pamiętany jest w Taboryszkach, a w samym kościele i miasteczku mnóstwo jest śladów dawnych właścicieli.
„Mąż to był rzadkich obywatelskich cnót, szerokiej skali umysłu, jednającego serca charakteru” – piszą współcześni o Michale Skarbku-Ważyńskim.
– W jednym z listów Michała Skarbka-Ważyńskiego znajdujemy zapis: „Niech moje życie będzie miłe Bogu i wznosi się na Jego chwałę”. Główny ołtarz kościoła w Taboryszkach, pod którym został pochowany fundator, jest wymownym znakiem tego, że zaiste jego dzieło wznosi się ku Bogu – opowiada „Kurierowi Wileńskiemu” ks. Waldemar Ulczukiewicz, który był proboszczem parafii w Taboryszkach w latach 2007-2018.
„Ołtarz wielki dwukondygnacyjny snycerskiej roboty, malowany, ozdobiony był rzeźbionymi w drewnie figurami czterech Apostołów. W ołtarzu tym umieszczono obraz Chrystusa ubiczowanego. Do zasłaniania obrazu głównego zamontowano w ołtarzu głównym drugi obraz, przedstawiający scenę Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. W drugiej kondygnacji umieszczono niewielki obraz przedstawiający Najświętszą Maryję Pannę Bolesną, malowany na płótnie. Całość wieńczył symbol Opatrzności Bożej wykonany w drewnie i pomalowany” – czytamy w opisie inwentarza kościoła z 1830 roku. Dzisiaj obraz Matki Boskiej Bolesnej znajduje się przy wejściu do kościoła, zaś w ołtarzu głównym zachował się stary obraz Chrystusa ubiczowanego (Ecce Homo) pędzla Szymona Czechowicza oraz – wymiennie – obraz Matki Boskiej Szkaplerznej pędzla malarki Anny Krepsztul.
We wnętrzu świątyni znajdują się barokowe, bogato rzeźbione ołtarze z drugiej połowy XVIII wieku oraz rokokowa ambona i takiż prospekt organowy. Według opisu kościoła z 1828 roku, świątynia posiadała 12 obrazów i jeden portret Michała Skarbka-Ważyńskiego, który był oprawiony w pozłacane ramy.
– Fundator kościoła w Taboryszkach miał za patrona św. Michała Archanioła. Nieprzypadkowo nad wszystkimi ołtarzami unoszą się aniołowie. Zostały one przedstawione w ruchu, a każdy z nich ma inną postać. Żartuję, że jest to jakby nawiązanie do myśli św. Augustyna, który mawiał, by człowiek nauczył się tańczyć, bo aniołowie nie będą wiedzieli, co z nim robić w niebie. Myślę, że fundator chciał przekazać myśl, że życie poza grobem dalej trwa – przypuszcza ks. Waldemar Ulczukiewicz.
Nad ołtarzem głównym znajduje się nieduże okrągłe okienko, które również ma symboliczne znaczenie.
Portret Antoniego Skarbka-Ważyńskiego, kolatora kościoła w Taboryszkach, fot. Anna Pieszko
– Wysoko nad ołtarzem znajduje się symbol Trójcy Przenajświętszej, przedstawiany jako trójkąt i Wszechwidzące Oko. Jeżeli się stanie naprzeciwko ołtarza, można zauważyć światło padające z okienka na tron jako piękny znak obecności Bożej, przenikającej wiecznej światłości. Jest to głęboki wyraz przedstawiania Boga jako światłości – mówi ks. Waldemar Ulczukiewicz.
Michał Skarbek Ważyński sprowadził do Taboryszek ojców karmelitów, zapisując im w testamencie 22 tysiące złotych monet, co posłużyło do budowy oraz wyposażenia świątyni, oddał pod ich administrację Ościkowszczyznę, a na budowę klasztoru zobowiązał się wypłacić 3 300 srebrnych. Wraz z przybyciem do Taboryszek karmelitów przy kościele powstał klasztor. Król Stanisław August Poniatowski zatwierdził klasztor dopiero po upływie siedmiu lat, w 1777 r. Fundator i jego następcy zobowiązali się dostarczyć corocznie na potrzeby księży karmelitów „zboża ziarnem miary wileńskiej”, a więc piętnaście beczek żyta; dziesięć beczek jęczmienia; sześć beczek pszenicy; dwie beczki grochu; dwadzieścia beczek owsa; cztery beczki gryki; osiemdziesiąt wozów siana; pięćdziesiąt wozów słomy żytniej; sześć beczek miodu; sześć kop serów; sześć beczek słodu jęczmiennego”.
W kościele w Taboryszkach w niedziele odbywały się nauki katechizmu i głoszone były kazania.
Niestety, fundator kościoła krótko cieszył się swym dziełem, gdyż zmarł w 1773 roku, niedługo po konsekracji kościoła. Opiekę nad kościołem i karmelitami przejął bratanek, Antoni Skarbek-Ważyński, sędzia grodzki a następnie podkomorzy oszmiański. Kontynuował on prace związane z budową kościoła, a także klasztoru karmelitów trzewiczkowych.
– Portret Antoniego Skarbka-Ważyńskiego mieści się dziś na lewej ścianie kościoła. Natomiast obrazu fundatora, niestety, w aktach wizytacji z 1927 roku, już się nie wspomina. Jest on pochowany w krypcie pod ołtarzem – opowiada ks. Ulczukiewicz.
Na ścianie kościoła została umieszczona tablica pamiątkowa: „ANTONI SKARBEK WAŻYŃSKI Podkomorzy ptu Oszmiańskiego Fundator Kościoła Tabor. Urzędnik 46-letni. Mąż który Rozumem i Sercem Utrzymał się na tey Wysokości do którey ducha ludzkiego wznosi nauka Religii Chrystusowey. Umarł roku 1813 czerwca 2 dnia, mając lat 72. Grób Jego Spocznienia przed Wielkim Ołtarzem, z lewej strony tegoż grobu siostra jego JOHANNA WAŻYŃSKA Z.S.B.W. Przełożona 48-letnia Klaszt. Wilensk. Mądra Pobożna i pokorna. Umarła Roku 1832 Listop. 11 d maiąc lat 86. Proszą o 3 pozdrow. Anielskie”.
Po przeciwległej stronie prezbiterium mieści się druga tablica: „BARBARA z Łopacińskich 1-mo voto żona IGNACEGO Skarbka WAŻYŃSKIEGO, 2 v Grzegorza Toczyłowskiego. Chorążego. Nabożna mądra obu mężom miła i dobra żona. Zmarła 1830 r. stycznia 10 d. wieku lat 64. Prosi o 3 pozdr. Anielskie”.
Przy kościele po lewej stronie stoją trzy nagrobki. Na jednym z nich napis głosi, że pochowany tu został „Kazimierz Ważyński, żył lat pięć miesięcy sześć, umarł 23 grudnia roku 1826”. Na innym wyryta inskrypcja: „Spoczywa w Bogu w nadziei szczęśliwego zmartwychwstania śmiertelna powłoka Marcina Skarbka –Ważyńskiego byłego marszałka pow. oszmiańskiego, ur. 1796 październik 26, zm. roku 1873 listopada 8. Wrócił się proch do ziemi, z której powstał, a dusza do Boga, od którego pochodzi”. Na trzecim pomniku tabliczka jest zerwana.
Przed świątynią, na jej osi, znajduje się dzwonnica, będąca jednocześnie bramą na teren kościelny. Zabytkowa drewniana dzwonnica została wkomponowana w ogrodzenie dookoła kościoła, co również jest reliktem dawnej architektury.
– Wewnątrz mieszczą się 3 dzwony, jeden z nich waży 1,5 tony, drugi 600 kg, trzeci – 150 kg. Napis na jednym z nich głosi, że jest to Dar Bogu z wdzięczności od rodziny Ważyńskich – mówi ks. Waldemar Ulczukiewicz.
Wewnątrz dzwonnicy, tuż przy wejściu, wisi drewniana, popękana, złączona metalowymi listwami figura Chrystusa Ukrzyżowanego.
Dalsze losy kościoła plotły się różnie. „W 1832 roku, w ramach polityki represyjnej prowadzonej przez rząd carski względem duchowieństwa katolickiego w litewskich guberniach, karmelici trzewiczkowi zmuszeni zostali opuścić swą siedzibę w Taboryszkach, w miejscowym klasztorze naonczas żyło 5 mnichów. Kościół parafialny jednak zamknięty nie został” – pisze Mirosław Gajewski w książce „Historie z okolic Wilna”.
W okresie zaboru carskiego państwo Ważyńscy zwracali się do władz z prośbą o renowację świątyni.
– W latach 60-tych XIX w. spotykamy wspomnienia, że kilkakrotnie zwracali się do ówczesnej władzy carskiej z prośbą o zezwolenie na remont kościoła, ponieważ inaczej kościół się zawali. Takie pozwolenie otrzymali. Kościół był spięty dybami, zmocowany żelaznymi śrubami, choć pierwotnie świątynia była postawiona z drewna bez użycia gwoździa. Odnowiono dach – opowiada ks. Ulczukiewicz.
W 1863 roku do parafii taboryskiej należało 3 245 wiernych, w 1889 – już 6 841.
Ważnym wydarzeniem dla Taboryszek był przyjazd w 1914 r. ks. Michała Sopoćki, dzisiejszego błogosławionego Kościoła katolickiego. Po święceniach kapłańskich, jako wikary, rozpoczął tu działalność duszpasterską. Przez 4 lata zajmował się katechizacją, organizował sieć szkół na terenie parafii, kompletował bibliotekę. Aby umożliwić uczestnictwo w niedzielnej mszy świętej, zorganizował kaplice w odległych od Taboryszek miejscowościach: Miednikach Królewskich i Onżadowie. W Taboryszkach zaczyna też pisanie „Dziennika”, parokrotnie wspominał o zmęczeniu czy ogólnym wyczerpaniu, jakich doznawał zwłaszcza po okresie nasilenia posług w Wielkim Poście, czy w związku z dojazdami do Miednik i Onżadowa. Bywało, że niejednokrotnie udawał się do nich pieszo, pokonując odległości kilkunastu kilometrów. Ponadto, do późna nieraz spowiadał. O swych bolesnych doświadczeniach, którymi okupił zorganizowanie szkolnictwa w parafii, tak się zwierzał w „Dzienniku”: „Ile poniosłem trudów, przykrości, kosztu, prześladowań – Bogu tylko niech będzie wiadomem. Nie śmiem się do Św. Pawła przyrównywać, ale i przeciwko mnie również zdaje się wszystko się sprzysięgło, by sprawie zbożnej przeszkadzać. Niechęć wśród ludzi, niedobór sił nauczycielskich, trudność z przejazdem, brak koni, przeszkody ze strony władz niemieckich, wreszcie ustawiczne niepogody, bezdroża, złożyły się na wieniec cierniowy, który wciąż ranił me serce. Ale Bogu dzięki zwyciężyłem to wszystko…”.
W kościele w Taboryszkach w niedziele odbywały się nauki katechizmu i głoszone były kazania, fot. Anna Pieszko
– Ks. Sopoćko słucha spowiedzi po 9-10 godzin. Pełni posługę nie tylko we własnej parafii, ale odwiedzał też miejscowości opuszczone, w których nie było kapłanów, jak Miedniki, Jaszuny. Dzięki niemu w Miednikach kościół zostaje odnowiony, w Jaszunach wybudowany – przypomina ks. Ulczukiewicz.
Obraz Miłosierdzia Bożego, znajdujący się w bocznym ołtarzu kościoła w Taboryszkach, prawdopodobnie został namalowany na prośbę ks. Michała Sopoćki.
Rodzina Ważyńskich do 1939 r. mieszkając w Taboryszkach, nieustannie dbała o kościół. Chcąc uniknąć represji, zdecydowali się na wyjazd do Polski. Jedna z sióstr z Polski została wywieziona do Kazachstanu, a brat Szymon Ważyński uciekł do Londynu.
– Udało mi się spotkać z potomkami Ważyńskich, którzy dzisiaj mieszkają w Londynie. Chris Ważyński przed 4 laty przyjechał do Taboryszek ze swą rodziną, by zobaczyć ślady swoich przodków – mówi ks. Ulczukiewicz.
W księdze pamiątkowej kościoła tego lata swój wpis zostawili również Ewa i Marek Ważyńscy z Legionowa.
Niewątpliwie, potomkowie rodu Ważyńskich mogą być dumni ze swych antenatów, którzy pięknie się zapisali na kartach historii tego zakątka Wileńszczyzny, w sposób szczególny dbając o życie duchowe i jego rozwój wśród mieszkańców Taboryszek.
Fot. Anna Pieszko
Publikacja z cyklu litewskie dziedzictwo kulturowe – wspólne bogactwo wszystkich narodów. Projekt jest częściowo finansowany przez Departament Mniejszości Narodowych i rządu Republiki Litewskiej.