Wilno i wilnianie w wojnie 1920 r. (2). Pierwszy cios. Przygotowania do natarcia


I kompania Wileńskiego Pułku Strzelców w marszu, sierpień 1919 r. Źródło Bolesław Waligóra "Dzieje 85 pułku strzelców wileńskich"
Maj 1920 roku na froncie polsko-bolszewickim cechowała nie tylko udana wyprawa kijowska. Przede wszystkim z każdej strony czyniono gorączkowe przygotowania do kolejnych zaczepnych działań zbrojnych i ten miał większe szanse na pomyślne zakończenie wojny, kto szybciej przejąłby inicjatywę. Polska ofensywa planowana była 1 czerwca, Tuchaczewski zaatakował polskie pozycje wcześniej - 14 maja, ale ze skutkiem dość miernym - Polacy powstrzymali atak i nawet odepchnęli bolszewików, jednak polskie plany także zostały zniweczone. Cały czerwiec na froncie tym trwały przygotowania do nowego starcia.
Korzyści militarne ofensywy kijowskiej okupiono wysokim kosztem w postaci utraty przychylności młodemu państwu polskiemu w Europie i za oceanem. Propaganda bolszewicka ukazywała Polskę jako drapieżnego imperialistę wobec Kraju Rad, który dąży do pokoju na świecie i broni klasę robotniczą. W świat poszły nie tylko protesty dyplomacji bolszewickiej Rosji i Kominternu, ale też proklamacje nowopowstałych partii komunistycznych oraz niezliczone rezolucje komitetów robotniczych z fabryk, kopalni, stoczni, portów itd. Agenci komunistyczni działali skutecznie. Właśnie w czasie wyprawy kijowskiej zauważony na świecie został komitet "Ręce precz od Rosji". Skutki takich działań Polska szczególnie odczuła w lipcu i sierpniu 1920 r.

Działania propagandowe bolszewików skierowane były do dwóch odmiennych grup odbiorców i się różniły. Jeżeli w Europie przeciwstawiano nacjonalistyczny imperializm polski ze sprawiedliwą społecznie Rosją bolszewicką, działającą w imię sojuszu robotniczo - włościańskiego, operując hasłem: "Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!". W Rosji natomiast obok sloganów rewolucji proletariackiej znalazły się hasła patriotyczne, oddziałujące na uczucia narodowe w duchu wielkiej Rosji.  W rezultacie wojna z Polską w Rosji zyskała popularność i poparcie wielu Rosjan również o nastawieniu nacjonalistycznym. Za wzór stawiano wojnę z Rzeczpospolitą 1612 r. oraz "wojnę ojczyźnianą"  1812 r., czyli inwazję Napoleona, w której wzięło udział także wielu Polaków. 

Szeroko nagłaśniano w propagandzie przykład byłego carskiego generała Aleksieja Brusiłowa. Był znanym dowódcą jedynej udanej ofensywy rosyjskiej w 1916 r., później został głównodowodzącym armią za Rządu Tymczasowego. W czasie wojny domowej w Rosji nie poparł "białych", jakiś czas pozostawał bierny, aż w 1920 r. przyłączył się do bolszewików. Był już schorowany, lecz w celach propagandowych Leninowi doskonale pasował i 2 maja 1920 roku wyznaczony został przewodniczącym Rady Specjalnej przy Naczelnym Dowódcy, do której weszło kilkunastu dawnych generałów. 30 maja Rada na czele z Brusiłowem wsparła swoim autorytetem apel do byłych oficerów carskich o wstępowanie w szeregi Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej do walki z Polakami.


Propagandowy plakat-"komiks" bolszewicki autorstwa M. Czeremnych z tekstem W. Majakowskiego, nawołujący do wspierania Armii Czerwonej w wojnie z Polakami. Źródło: Album "Сердцем слушая революцию"

W 1920 r. Armia Czerwona zanotowała duży wzrost liczby żołnierzy. Na front mobilizowano poborowych oraz elitę - komunistów, nawet dezerterzy licząc na amnestię otrzymali możliwość powrotu do wojska, a z czasem do cywilnego życia. Tak samo amnestia wpłynęła na żołnierzy z armii "białych", byli też ochotnicy spośród carskich oficerów oraz cywilów. Jaskrawym przykładem jest poeta i artysta Włodzimierz Majakowski. Jego wiersze, plakaty i karykatury doskonale przemawiały do tłumów.

Tymczasem w Polsce Józef Piłsudski był owacyjnie witany w Warszawie, nawet rywale polityczni składali gratulacje i wyrazy uznania. 18 maja marszałek Sejmu Wojciech Trąpczyński przyrównał czyny marszałka do sukcesów Bolesława Chrobrego. Natomiast na Ukrainie polityczne cele realizowano z trudem. Ukraińska Republika Ludowa Petlury nie otrzymała oczekiwanego wsparcia w społeczeństwie. Wymęczeni kilkuletnimi wojnami, rekwizycjami i rabunkami wszelakich wojsk mieszkańcy tej ziemi najczęściej przyjmowali pozycję wyczekującą. Rząd URL działał opieszale, a wobec Polaków, sojuszników Petlury, Ukraińcy najczęściej byli nieufni. Ponadto propaganda zza Dniepra straszyła powrotem „polskich panów” i wprost pańszczyzną. Zadecydować o losach Kresów miały działania zbrojne.


Uroczysta msza św. w Warszawie na cześć naczelnego wodza Józefa Piłsudskiego, 18 maja 1920 r. Źródło: domena publiczna

Decydujące natarcie i jedna, i druga strona planowały na terenach Białorusi. Obliczenia sił polskich i bolszewickich na Froncie Zachodnim w maju 1920 r. mogą się różnić, w zależności czy bierze się w rachubę wszystkich żołnierzy, czy tylko z pierwszych linii, których wysiłek przede wszystkim decydował o zwycięstwie. Lech Wyszczelski w swojej książce "Wojna o polskie Kresy 1918-1921" szacuje bolszewickie 15. i 16. Armie oraz Grupę Północną na (w sumie): 75 227 bagnetów (piechota), 5 018 szabel (kawaleria), oraz 459 dział, 1935 karabinów maszynowych, 10 pociągów pancernych, 60 samolotów i 5 sterowców. Najliczniejszą była 15. Armia i dla niej przypadło główne zadanie w pierwszym etapie natarcia.

Polskie 1. i 4. Armie liczyły 63 817 bagnetów i 3 828 szabel. Wyraźną była przewaga bolszewików w artylerii, a w ilości żołnierzy ogólnie siły na tym froncie wyrównały się, ponieważ w czasie walk Józef Piłsudski przerzucił tam Armię Rezerwową gen. Sosnowskiego.  

"Wszystko wskazywało na to, że jesteśmy w przededniu rozpoczęcia przez Polaków ofensywy. Ażeby utrzymać nasze pozycje i nie dać Polakom możności wciągnięcia naszego zasadniczego ugrupowania w narzucone nam działania, stało się dla nas koniecznością przejście od obrony do natarcia. Z tego powodu 14 maja przedsięwzięta została ofensywa" - po wojnie tłumaczył swoją pierwszą nieudana próbę pobicia Polaków dowódca bolszewicki Frontu Zachodniego Michaił Tuchaczewski.


Michaił Tuchaczewski, dowódca bolszewickiego Frontu Zachodniego. Źródło: domena publiczna

Plan ofensywy przewidywał przebicie się przez tzw. Bramę Smoleńską (najdogodniejsze przejście między górną Dźwiną a górnym Dnieprem przez okolice Witebska), rozbicie lewego skrzydła armii polskiej i wciśnięcie reszty jej sił w bagna Polesia (bagniste okolice nad rzeką Prypecią, dziś - białorusko-ukraińskie pogranicze), aby otworzyć drogę na zachód zachodząc Polskę od północy. Plan ten miał z perspektywy bolszewików tę zaletę, że pozwalał znacznie oszczędniej gospodarować swymi siłami. O położeniu strategicznym swych armii w czasie planowanego natarcia Tuchaczewski rozważał: "Wrogo względem Polski usposobiona Litwa mogła w razie naszego posunięcia się naprzód, z powodzeniem osłaniać nasze skrzydło i tyły. Dalej to samo zadanie mogło przypaść Prusom Wschodnim, niezależnie nawet od ich na to zgody".

Na kierunku pierwszego i głównego uderzenia 15. Armii bolszewickiej znajdowała się 1. Dywizja Litewsko-Białoruska. Wywodząca się  (jak wskazuje nazwa) z Kresów Północno-Wschodnich Dywizja ta miała już spore doświadczenie w rzemiośle wojennym, a jej początki sięgają m.in. Samoobrony Wileńskiej przełomu lat 1918-1919. Rozpoczęto ją tworzyć rozkazem Wodza Naczelnego z dnia 26 listopada 1918 r. Inicjatywa wyszła od Komitetu Obrony Kresów Wschodnich, skupiającego głównie wpływowych i zamożnych właścicieli ziemskich z Kresów. Książę Eustachy Sapieha, Olgierd Gordziałkowski, Władysław Raczkiewicz, Michał Kossakowski i inni, określani mianem "żubrów", nie tylko agitowali do zasilania jej szeregów, ale również wsparli finansowo zaciągając pożyczki w bankach poznańskich pod zastaw swych majątków. "Kto żyw, kto w Boga wierzy, kto serce polskie w piersiach nosi - do broni! W obronie OSTROBRAMSKIEJ, w obronie braci Polaków, Litwinów i Białorusinów, w obronie życia ich i wolności - pod sztandar Orła i Pogoni!" - wzywały plakaty wydane przez zjednoczone w Komitecie Obrony Kresów Wschodnich delegacje Komitetu Polskiego w Wilnie i Rady Kresowej Polskiej na Białejrusi.


O początkach Dywizji czytamy we wspomnieniach pewnego ułana: "Dn. 1 stycznia byłem w Łapach. Tam formowały się niektóre pułki Litewsko-Białoruskiej Dywizji. W Łapach też znajdowało się biuro werbunkowe. Codziennie zgłaszało się do dyżurnego urzędnika kilkudziesięciu ochotników. Każdy wybierać mógł sobie rodzaj broni i natychmiast odsyłano go do odpowiedniego oddziału." Nazwy pułków tej Dywizji doskonale ukazują mapę północno-wschodnich Kresów: Białostocki, Lidzki, Kowieński, Grodzieński, Wileński i Miński Pułki Strzelców. Po reorganizacji w październiku 1919 r. pułki Białostocki, Lidzki  i Kowieński odeszły do nowo utworzonej 2. Dywizji Litewsko-Białoruskiej.

Interesującą jest kwestia daty powstania Wileńskiego Pułku Strzelców. Był tworzony jednocześnie i równolegle w Wilnie oraz na terenie wolnej już Polski - w Ostrowi Mazowieckiej i Łapach na Podlasiu.


Oficerowie II batalionu Wileńskiego Pułku Strzelców w Leplu. Źródło: Bolesław Waligóra "Dzieje 85 Pułku Strzelców Wileńskich"

W Wilnie był to Pułk Piechoty Samoobrony Wileńskiej, dowodzony przez kapitana Stanisława Bobiatyńskiego i początkowo napotkano tu ogromne trudności organizacyjne, przede wszystkim z uzbrojeniem ochotników oraz umundurowaniem: „Ubogo i niepozornie przedstawiało się to wojsko: strój cywilny, nieraz zszargany, a nawet dziurami świecący, kuse paletociki, częstokroć letnie, wiatrem podszyte, połatane kurtki, gimnazjalne szynele, wytarte kożuszki, wśród tego wojskowe płaszcze niemieckie i rosyjskie, nierzadko buty dziurawe, najróżnorodniejsze czapki ozdobione orzełkami, w wielu wypadkach nader młodociany wiek i brak umiejętności obchodzenia się z bronią". (Ze wspomnień ochotnika Samoobrony Wileńskiej Ryszarda Miennickiego).

W Łapach, w okolicach Białegostoku, pierwszy rozkaz o tworzeniu Pułku Wileńskiego został wydany w dniu 17 grudnia 1918 r., a od 19 grudnia płk Włodzimierz Skrzyszewski zaczął formowanie jednostki. W połowie stycznia 1919 r. do Łap dotarli żołnierze z Samoobrony Wileńskiej, którzy po opanowaniu Wilna byli jednak w ciągu kilku dni wyparci z miasta przez bolszewików, a następnie rozbrojeni przez Niemców.

Wykonana już po wojnie 1920 r. odznaka Wileńskiego Pułku Strzelców (w okresie międzywojennym otrzymał numerację 85. Pułk Piechoty) z wizerunkiem Matki Boskiej Ostrobramskiej i datą: 20 grudnia 1918 r., wskazuje, że bardziej nawiązywano do rodowodu wileńskiego, niż tego z Łap. 


Odznaka 85 Pułku Strzelców Wileńskich. Źródło: domena publiczna

Już w lutym 1919 r. 1. DL-B (Dywizja Litewsko-Białoruska) znalazła się na froncie bolszewickim, zwycięsko walczyła o zdobycie Słonimia i Baranowicz. Dalej był Słuck, Lepel nad Berezyną. Nasi żołnierze pomimo wstrzymania frontu często dokuczali przeciwnikowi wypadami, zdobywając broń i biorąc jeńców. Tuchaczewski porównywał Polaków ze swoimi: "Prawda, że wojsko polskie w całym szeregu walk wykazało wyższość swojego wyszkolenia, ale nasza energia, śmiałość i umiejętność grupowania dowiodły na ogół, że nasze oddziały są pod względem taktycznym zdolniejsze od polskich". W maju 1920 r. ten dowódca bolszewicki był nastawiony optymistycznie. Szykowano potężne natarcie.

CDN

 

Normal 0 false false false MicrosoftInternetExplorer4