Wolontariat na Wschodzie


Warsztaty dla dzieci w ramach Wolontariatu Europejskiego w Perejasławiu, fot. M. Krogulecka
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad pracą jako wolontariusz? A może braliście nawet pod uwagę wolontariat za granicą? Jeśli tak, to ten artykuł powinien Wam pomóc w doborze odpowiedniego projektu oraz w ponownym przeanalizowaniu, czy na pewno jesteście gotowi na zmierzenie się z Wolontariatem Europejskim.
Program zagranicznego Wolontariatu Europejskiego (European Voluntary Service) to akcja zorganizowana i opłacana przez Unię Europejską dla osób do 30. roku życia. Umożliwia chętnym podjęcie pracy na rzecz społeczności lokalnej we wszystkich krajach objętych programem oraz krajach partnerskich. Taka forma pracy ma służyć zdobywaniu nowych umiejętności przez wolonatriuszy oraz wpływaniu na ich rozwój osobisty i zawodowy. Zazwyczaj z jednego kraju wysyłane jest od jednej do trzech osób, ale wszystko zależy od założeń projektu. Mnie towarzyszyła moja koleżanka ze studiów, a na miejscu dołączył do nas jeszcze student z Francji.

Wiem z doświadczenia, że wybór odpowiedniego projektu nie jest sprawą łatwą, dlatego opisując moją przygodę z EVS, chcę zwrócić uwagę na najważniejsze aspekty takiego wyjazdu oraz uczulić na ewentualne problemy, z jakimi zmagają się wolontariusze na obczyźnie.

Projekty wolontariackie dzielą się na krótkoterminowe i długoterminowe. Ja wybrałam tę pierwszą opcję. Z jednej strony jest to wygodne rozwiązanie, ponieważ daje możliwość poznania, na czym polega praca w ramach Wolontariatu Europejskiego, a jednocześnie taki projekt nie trwa zbyt długo (maksimum to dwa miesiące), więc możliwe, że nie zdążymy się nacieszyć nową pracą, poznanymi ludźmi i krajem, a już trzeba będzie wyjeżdżać. Jeśli taki model nam się spodoba, możemy aplikować na wolontariat długoterminowy, trwający nawet rok.

Moim obiektem marzeń od dawna była Ukraina, dlatego nie miałam najmniejszych wątpliwości, wybierając miejsce realizacji projektu. Jednak pewnym problemem okazało się znalezienie organizacji w Polsce, która miałaby już zaakceptowany przez Unię Europejską projekt i podpisane umowy z fundację Alternativ-V - organizacją goszczącą na Ukrainie. Na szczęście udało się i po przejściu rozmowy wstępnej z organizacją wysyłającą z Polski (Europejskie Forum Młodzieży) oraz zaakceptowaniu mojej osoby, mogłam już właściwie szykować się do wyjazdu. Na szkoleniu przed wyjazdem poinformowano mnie o ewentualnych trudnościach, które mogą wystąpić w trakcie współpracy z organizacją goszczącą. Przede wszystkim chodziło o brak znajomości języka angielskiego przez pracowników tej placówki oraz mało komfortowe warunki mieszkalne, np. brak ciepłej wody i mało wygodne łóżka. Nie zrażały mnie jednak te ostrzeżenia, ponieważ należę do osób nieuleczalnie zakochanych w krajach Europy Wschodniej. Poza tym znam dobrze język rosyjski i podstawy ukraińskiego, dlatego bariera językowa raczej mnie nie martwiła.

Pierwsze dni były przeznaczone na aklimatyzację w nowym miejscu, spotkanie z moją bezpośrednia przełożoną, dyrektorką Ośrodka Pomocy Społecznej, która miała nam przydzielać zadania i planować aktywności przez cały miesiąc. Dzięki pomocy Agnieszki - wolontariuszki z Polski, która kończyła właśnie swój projekt, dowiedziałyśmy się, co udało jej się już zrobić dla lokalnej społeczności, jakie możemy napotkać trudności w realizacji projektu oraz na co trzeba zwrócić uwagę. Agnieszka w ramach swojego projektu długoterminowego zajmowała się wieloma rzeczami, m.in.: uczyła zasad pierwszej pomocy na fantomie i prowadziła konwersacje z angielskiego na uniwersytecie. Z kolei mój projekt „Młodzież w działaniu” polegał na organizacji czasu wolnego dzieciom z wiosek, którym sytuacja materialna w domu nie pozwała na wyjazd na wakacje. W poniedziałki zazwyczaj pracowałyśmy w biurze, omawiając z naszą przełożoną zadania na dany tydzień oraz przygotowywałyśmy materiały pomocne do pracy. Mnie osobiście praca z dziećmi sprawiała bardzo dużo radości. Dzieciaki były naprawdę sympatyczne i po przełamaniu nieśmiałości bardzo dobrze się bawiły. Po zajęciach prosiły nas zwykle o numer telefonu i byliśmy z nimi w stałym kontakcie podczas pobytu na Ukrainie. Zazwyczaj organizowaliśmy zajęcia na zewnątrz, grając z nimi w przeróżne gry, malując oraz rozmawiając. Tłumaczyliśmy dzieciom na czym polega praca wolontariusza oraz opowiadaliśmy im o Polsce i o Francji.

Każdy projekt wolontariacki jest inny. Różnią się one przede wszystkim krajem, w którym są realizowane, co przekłada się również na warunki życia i pracy. Odmienne są też założenia i cele programów. Może to być praca biurowa, pomoc w domu dziecka, domu dla osób starszych, nauka angielskiego czy edukacja proekologiczna. Każdy chętny znajdzie zajęcie dla siebie, trzeba tylko poszukać.

Weekendy wolontariusze mają wolne, więc jest czas na poznanie kraju, w którym gościmy oraz jego mieszkańców. Pomocnym może być w tym mentor - osoba odpowiedzialna za opiekowanie się przyjeżdżającymi osobami, pomagająca odnaleźć się w nowym miejscu. Naszym mentorem był młody student filologii angielskiej, bardzo inteligentny i sympatyczny - Taras. Dzięki niemu mogliśmy pozwiedzać interesujące zakątki oraz muzea miasta Perejasław, w którym mieszkałyśmy. Poza tym miałyśmy możliwość spotkać jego przyjaciół ze studiów, co również było dla nas bardzo ciekawym doświadczeniem. Dzięki temu mogłyśmy poznać z pierwszej ręki informacje o życiu na Ukrainie.

Dla mnie wolontariat był wspaniałą przygodą, możliwością poznania interesujących ludzi, zarówno wolontariuszy, jak i mieszkańców. Ukraińcy, widząc, że robimy coś pożytecznego dla ich dzieci i nie chcemy za to pieniędzy, często zapraszali nas do siebie do domu na obiad i rozmowy. Było to niesamowite przeżycie. Mam poczucie, iż mogłam zrobić coś dobrego dla innych osób, równocześnie rozwijając siebie. Dlatego polecam każdemu wolontariat zagraniczny, gdyż takie doświadczenie wzbogaca nie tylko charakter, ale i ducha!