Własne
Edyta Maksymowicz |
30.11.2012 - 18:49
Minął jubileusz 35-lecia "Świtezianki", uczczony widowiskiem historycznym "Ze starej fotografii", którego nie powstydziłby się zespół dorosłych ani nawet zespół zawodowy. Świetny pomysł, niezła realizacja, dużo dziecięcego naturalnego wdzięku, autentyczna młodzieńcza szczerość i ogrom zaangażowania autorów widowiska wpłynęły na to, że półtorej godziny minęło widzom szybko i mądrze. Przed kilku laty pojawiły się wątpliwości, czy warto i ileż można inwestować w folklor. Rozważania wydawały się dość rozsądne, coraz mniej ludzi czuło w tym bluesa, młodzi nie chcieli, a starsi już nie mogli. Zaangażowanie w ludowość stawało się bardziej "obciachem" niż nobilitacją.
Edyta Maksymowicz |
19.11.2012 - 10:55
Na Litwie zaprzysiężono nowy sejm, ale w tej uroczystości - po raz pierwszy w historii kraju - nie uczestniczyła jego prezydent. To nie pierwsze radykalne posunięcie Dalii Grybauskaitė. Zaraz po zaprzysiężeniu na urząd prezydenta w 2009 r. demonstracyjnie zrezygnowała z wizyty w Polsce. Ba, prezydent nadal uparcie nie lubi odwiedzać kraju swego przodka. Nie chce i już, a co z tego wynika, wszyscy wiedzą doskonale. Czyżby scenariusz polityki zagranicznej miał być powielany w polityce wewnętrznej? Niefortunnie się składa, że prezydent Litwy zawsze znajdzie przedmiot i podmiot sporu, nawet jeśli go nie ma, i to sporu gwałtownego. Na razie w spokoju zostawia Akcję Wyborczą Polaków na Litwie. Cisza przed burzą? Teraz raczej ma innych chłopców do bicia.
Michał Wołłejko |
15.11.2012 - 12:02
Często zastanawiałem się, czy trudniej żyć osobom, które znając, dajmy na to, pięć języków, w żadnym z nich nie mają nic ciekawego do powiedzenia, czy też ludziom, którzy mają wiedzę i ciekawe przemyślenia, ale nie władają żadnym językiem obcym i w związku z tym nie mogą przekazać swoich wiadomości innym. Myślę, że obie grupy (mało inteligentni poligloci i "niemi") muszą czuć się samotnie. Jednak ostatnio "przygoda", jakiej doświadczyłem z obywatelem Republiki Litewskiej w roli głównej, zbliża mnie do tezy, że "niemi" są bardziej poszkodowani. Są niemal jak inwalidzi.
Walenty Wojniłło |
09.11.2012 - 04:09
Warszawsko-wileńska re-premiera pieczołowicie odtworzonego filmu "Pan Tadeusz" z 1928 r. zamyka swoiste koło historii, jakie ekranizacja ta zatoczyła od premiery w Warszawie, poprzez Wilno i Wrocław. Trudno przypomnieć zasługi wszystkich, którzy w ciągu minionych 84. lat tworzyli ów łańcuszek. Kluczowe są dwa ogniwa, bez których nie moglibyśmy dziś wieczorem odbyć tej filmowej podróży w czasie. Są to: warszawska pracownia Nitrofilm, działająca przy Filmotece Narodowej, która dzięki najnowszym technologiom cyfrowym obdarza zabytkowe filmy drugim życiem, oraz rodzina Szkarłatów, dziś mieszkająca we Wrocławiu, a wywodząca się - jak już pisaliśmy - z Wilna...
Michał Wołłejko |
08.11.2012 - 13:19
Dwudziesty wiek był dla Polski i Polaków najtragiczniejszym stuleciem w dziejach. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Myślę, że przyszli historycy, chłodno ważąc swe oceny historii Polski, będą, i to już niebawem, minione stulecie oceniać jako czas wielkiej katastrofy. Istna hekatomba krwi inteligencji polskiej. Wysiedlenia i wypędzenia ocalałych. Zmiany granic. Niewyobrażalne cierpienia dumnych i dzielnych Polaków. Później sowietyzacja dusz i kołchozacja, a w konsekwencji głęboka zmiana mentalności „nowych Polaków”. To wszystko stało się udziałem mojego narodu. Niemniej, pośród szeregu dramatycznych klęsk w poprzednim wieku, odnieśliśmy, my - Polacy, jedno wielkie zwycięstwo. Obroniliśmy naszą niepodległość i pobiliśmy bolszewików w 1920 r. Bez tego w ogóle nie byłoby Polski, a niewykluczone, że nie pisałbym moich tekstów w języku polskim. Jeśli w ogóle dane byłoby mi się urodzić. Myślę, że niewielu jednak wie, że pierwsze strzały tej zwycięskiej wojny rozległy się w Wilnie. A pierwszymi, którzy chwycili za broń, byli polscy żołnierze ochotnicy z Wileńszczyzny.
Michał Wołłejko |
30.10.2012 - 10:59
Nie ma nigdzie na świecie piękniejszych cmentarzy niż w Wilnie. Widziałem wiele starych, zabytkowych nekropolii w różnych miejscach Europy. Spacerowałem cmentarnymi alejkami w Warszawie, we Lwowie, w Pradze, w Paryżu i Londynie. Uważam jednak, że tylko w Wilnie przemijające życie, wykute i wyrzeźbione nagrobkami rozrzuconymi na pagórkach czy na urwisku Wilenki, spotyka się ze śmiercią tak pięknie. Właściwie to nawet zupełnie romantycznie.
Michał Wołłejko |
24.10.2012 - 08:04
Ochłonąwszy nieco z miłego oszołomienia, jakie wywołało u mnie ogłoszenie wyników pierwszej tury wyborów parlamentarnych i historyczny sukces AWPL, postanowiłem pogrzebać w starych książkach, dokumentach i gazetach, aby zobaczyć, jak głosowali wilnianie w przeszłości. Ale nie tej bliskiej, dotyczącej ostatnich 20. lat, demokracji w Republice Litewskiej, tylko odległej, przedwojennej. Wyniki tego grzebania w szpargałach historii, czyli jak fachowo się to nazywa kwerendy archiwalno-bibliotecznej, zaskoczyły mnie na tyle, że wpadłem na pomysł podzielenia się swoją wiedzą z czytelnikami "Wilnoteki". Uprzedzam od razu, że nie zamierzam zanudzać drogich czytelników streszczaniem przebiegu wszystkich kampanii i wyników wyborów parlamentarnych i samorządowych w Wilnie i na Wileńszczyźnie w czasach II Rzeczpospolitej.
Walenty Wojniłło |
12.10.2012 - 18:57
Czyli o wyborach - wyborowo
"Schowaj babci paszport!" - przed kilku laty takie hasła parawyborcze robiły furorę w polskim Internecie, a chodziło oczywiście o powstrzymanie tzw. moherowych beretów, czyli elektoratu PiS. Na zbliżający się weekend proponuję mieszkańcom Wileńszczyzny (a szczególnie Wilna) hasło "Zaproś Litwina na piwo, a jeszcze lepiej wódkę!". Z pełną świadomością, że na jednym piwie czy "kruczku", jak się kiedyś na Wileńszczyźnie mawiało (125 ml), to się nie skończy. Przynajmniej - nie powinno...
Michał Wołłejko |
11.10.2012 - 08:53
Wiktor Orban, premier Węgier, powiedział jakiś czas temu, a mówił to z goryczą, że jest tylko jeden naród w Europie, który graniczy sam ze sobą. Są to Węgrzy. Faktycznie Węgrów z Węgier rozdzielają granice z rodakami ze Słowacji, z Rumunii, Serbii, Ukrainy, ba, z Austrii nawet. Wszędzie tam mieszkają oni zwarcie i jest ich naprawdę dużo. Po drugiej stronie tych obrzydliwych słupów granicznych żyją setki tysięcy, nawet miliony Madziarów, którym odebrano prawo do bycia w ojczyźnie.
Walenty Wojniłło |
08.10.2012 - 18:50
Już w najbliższą sobotę, 13 października, o 18.00, w stolicy Polski rozegrany zostanie historyczny piłkarski pojedynek: Polonia Warszawa-Polonia Wilno! Gospodarzem spotkania, które odbędzie się na stadionie przy ul. Konwiktorskiej 6, i walki o puchar im. Tadeusza Gebethnera, będą oczywiście "polonusi" znad Wisły, grający w polskiej ekstraklasie. "Polonusi" znad Wilii grają "tylko" w litewskiej I Lidze, ale zapowiadają ostrą walkę, jak przystało na zespoły ze "stolycy"...
Ewelina Łaś |
25.09.2012 - 10:24
Często piszemy o polskiej kuchni kresowej, której specjałów można skosztować na różnego typu festynach w Wilnie i okolicach. A co z kuchnią litewską? W jakich potrawach litewskich rozsmakowali się obcokrajowcy? Cepeliny, kołduny, bliny i barszcz. A może jeszcze coś?
Ewelina Łaś |
20.09.2012 - 09:26
Życie w akademiku naprawdę nie jest usłane różami. Wszystko stąd znika. Znikają z łazienki resztki pasty do zębów, mięso ze wspólnej lodówki czy garnki z kuchni… Niedobrze, tylko co robić, skoro podbieracze kilku plastrów szynki i używanych mopów, niestety, są wśród nas. No ale znikający Internet? To już przesada.
Michał Wołłejko |
12.09.2012 - 13:33
Sięgając pamięcią do okresu komunizmu, w którym przyszło mi żyć niemal dwie dekady, przypominam sobie, że władza proletariatu zawsze, ilekroć coś ustanawiała, uchwalała, dekretowała, to zawsze czyniła dla dobra tegoż proletariatu. Ot tak, by żyło się lepiej. Władza nie musiała, to i nie pytała ludu, czy akurat wdrożone przepisy, zrodzone w głowach towarzyszy przewodniej siły społeczeństwa (w PRL to było „narodu”), temuż ludowi się podobają i faktycznie służą poprawie bytu i samopoczucia. No bo i po co. Mają się podobać, bo są w interesie ludzi i tyle. A gdyby ktoś, zapewne nierozsądny, albo co gorsza źle ustosunkowany do poglądów i pomysłów dyktatury proletariatu zgłaszał jakieś wątpliwości lub ośmielał się je krytykować, to władza miała pod ręką cały arsenał środków, aby takiemu śmiałkowi wytłumaczyć, że jednak nie ma racji. Pamiętacie? Pamiętamy! A kto nie, to niech zapyta starszych albo … przyjrzy się obecnym działaniom władz litewskich wobec mniejszości (większości) polskiej na Wileńszczyźnie.
Ewelina Łaś |
15.08.2012 - 16:09
To moje pierwsze Święto Matki Boskiej Zielnej na Litwie. 15 sierpnia zwykle chodziłam do kościoła w rodzinnej miejscowości na południu Polski, w Beskidzie Wyspowym, albo do Krakowa. Tym razem postanowiłam przypatrzyć się z bliska, jak w Wilnie celebruje się ten dzień. To, co zobaczyłam, było dla mnie zaskakujące pod wieloma względami…
Beata Bużyńska |
31.07.2012 - 22:58
Przed kolejnym odcinkiem rozmowy z Mamą, która zechciała podzielić się swoimi przeżyciami związanymi z adopcją - garść wyjaśnień „technicznych“. Zanim rodzice nie są pozbawieni praw rodzicielskich, dziecko może być oddane jedynie czasowym opiekunom. Mowa o adopcji może być dopiero wtedy, gdy rodzice zostaną pozbawieni praw rodzicielskich. Dziecko otrzymuje te same prawa, jak dziecko biologiczne. Natomiast w wypadku tzw. opieki, dziecko zachowuje swoje nazwisko, a opiekunowi (opiekunom) jest wypłacana pewna comiesięczna kwota zapomogi.
Beata Bużyńska |
01.06.2012 - 07:12
Jak co roku na Dzień Dziecka rodzice zatroszczyli się pewnie o prezenty dla swoich pociech: książki, zabawki, słodycze, inne niespodzianki. Każdy prezent sprawił na pewno ogromną radość obu stronom. Niewielu jednak pomyślało w tym dniu, że są dzieci, dla których najwspanialszym prezentem byliby.... Rodzice. W kilkunastu domach dziecka na Litwie tysiące samotnych serduszek czeka na cud. Cud, który pozwoli cieszyć się z bycia cząstką kochającej rodziny. Około stu dzieci co roku znajduje nowy dom. Aż tyle i tylko tyle. Bez wątpienia zawsze jest to ogromne przeżycie, zarówno dla dziecka, jak i dla nowych rodziców. Z taką właśnie Mamą spotkałam się w przededniu Dnia Dziecka. Przed pięciu laty razem z mężem zostali rodzicami od razu dwojga dzieci. Dwuletniej wtedy Córeczki i sześcioletniego Synka. Wolała zachować anonimowość, ale zgodziła się opowiedzieć swoją historię, bo jak twierdzi, jej również w podjęciu decyzji bardzo pomogły rozmowy z ludźmi, którzy przeszli podobną drogę. Może więc i ta opowieść spowoduje, że ktoś, u kogo myśl o adopcji dopiero nieśmiało kiełkuje, odważy się zrobić pierwszy krok. Zapraszam na pierwszą część tej opowieści.
Edyta Maksymowicz |
01.05.2012 - 00:24
Prezydent RP Bronisław Komorowski udał się do polskich Litwinów, czyli Litwinów mieszkających na Suwalszczyźnie.
Kiedy wypadło na mnie, że pojadę "śladem prezydenta Komorowskiego", nie byłam zachwycona. Nie dlatego, oczywiście, że to Komorowski, ale ze względu na wyjątkowo delikatną kwestię: polscy Litwini - litewscy Polacy. Wydawało mi się, że polscy Litwini ostatnio za bardzo się angażują w spory litewskich władz z litewskimi Polakami, albo - jak kto woli - w spory litewskich Polaków z litewskimi władzami. Pozostał mi duży niesmak po pewnych wypowiedziach przedstawicieli społeczności litewskiej w Polsce o polskich sprawach na Litwie i jestem głęboko przekonana, że nie warto się wikłać w podobne niuanse.
A jednak wyjazd okazał się bardzo cenny…
Edyta Maksymowicz |
19.04.2012 - 19:59
Już po spotkaniu prezydentów w Warszawie. Prezydenci Łotwy i Estonii wrócili do swoich krajów. Prezydent Litwy nie wróciła, bo i nie wyjeżdżała. Decyzja litewskiej prezydent o nieprzyjęciu zaproszenia prezydenta Komorowskiego została odebrana źle, ale głównie przez politologów. Przez polityków była krytykowana dużo mniej, tak jak i przez społeczeństwo. Kiedy słuchało się litewskiego radia, czytało komentarze na litewskich portalach internetowych, nie opuszczało zdziwienie. „Litewska prezydent pokazała charakter“, „Nie dała się rządzić i pomiatać Palakom“. Zdaniem Litwinów, a również części politologów, zaproszenie prezydenta Komorowskiego mogło być źle skonstruowane, nieumiejętnie ułożone, podobno ton rozmów nie do przyjęcia.
Polska i Litwa mają się zastanowić, co dalej...
Walenty Wojniłło |
12.03.2012 - 00:25
Rozpoczyna się nowy etap nowej polsko-litewskiej "zimnej wojny". Po starciu dyplomatycznym, które na dobre utknęło w okopach pozycyjnych, Litwa wytacza nowe działa na froncie informacyjnym. Może nawet niezbyt nowe, tylko - jak to zwykle bywa - dobrze zapomniane stare. Z szacunkiem należy przyznać, że nawet nie kryje swych zamiarów i zaczyna od "pewnej nieścisłości". Otóż otwieram stary-dobry "Kurier Wileński" i widzę reklamę na całą stronę: Rusza "nowy POLSKI portal na Litwie"! Nic tylko się cieszyć, że się powiększa nasza rodzina polskich mediów na Litwie! Gdyby jednak nie fakt, że będzie to nie POLSKA, ale POLSKOJĘZYCZNA mutacja wyjątkowo litewskiego "źródła informacji"...
Walenty Wojniłło |
22.02.2012 - 12:37
Stefan Kimso, wieloletni prezes Klubu Sportowego "Polonia", złożył podanie o dymisję. Przyznaje, że na taką decyzję wpływ miało wiele czynników, jak na przykład bezowocne poszukiwania środków na występ KS "Polonia" w litewskiej I Lidze piłkarskiej, a już ostatnią kroplą goryczy była sprawa boiska Szkoły Średniej im. Władysława Syrokomli w Wilnie. Samorząd Miasta Wilna przygotował już decyzję o wynajęciu stadionu szkolnego (przy ul. Linkmenų 8), o którego zagospodarowanie przez wiele lat zabiegał polski klub sportowy, spółce publicznej, której założycielem jest litewski klub "Tukanas".
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- następna ›
- ostatnia »