Pokochaliśmy polskie góry


"Stokrotki" śpiewają w Tatrach www.wilnoteka.lt
Po raz kolejny letnie wakacje uczniów Szkoły-przedszkola „Wilia” w Wilnie zaczęły się niezwykłą przygodą. Dzięki zaangażowaniu jednej z mam, pani Haliny Buber, uczestnicy szkolnego chóru „Stokrotka” pod kierownictwem pani Renaty Brasel wybrali się w daleką podróż na południowe kresy naszej Macierzy. Na zaproszenie pracowników Tatrzańskiego Parku Narodowego wyruszyliśmy z programem koncertowym „Wileńszczyzny drogi kraj” podbijać serca polskich górali.
Uczniowie już od kilku tygodni z niecierpliwością czekali na ten wyjazd, doskonalili repertuar. Informacje o powodzi na południu Polski budziły coraz większy niepokój rodziców, nikt się jednak nie wystraszył. Wreszcie wsiedliśmy do autokaru, pożegnaliśmy rodziców. Mknęliśmy w kierunku granicy, a już wczesnym ranem mijaliśmy Warszawę. Z niepokojem patrzyliśmy przez okna na wezbrane wody Wisły. Po kilku godzinach przejeżdżaliśmy ulicami Krakowa – to królewskie miasto zwiedziliśmy w drodze powrotnej.

Mijała godzina za godziną i z coraz większą niecierpliwością oczekiwaliśmy widoku gór. No i wreszcie... Nastały góry… Dla nas, mieszkańców nizin, to wrażenie niezwykłe: wśród zieleni wyrastają strzeliste, pokryte śniegiem szczyty. Cudowny krajobraz, jakże inny od rodzimych lesistych pagórków i rozległych równin Wileńszczyzny.

Oto dotarliśmy do Murzasichle, pięknej miejscowości, w której zamieszkaliśmy w prawdziwym góralskim domu. Szybko rozpakowaliśmy bagaże i – pierwszy koncert oraz niespodzianka, baseny termalne w Bukowinie Tatrzańskiej. Po krótkim występie relaksująca kąpiel w tych zdrowotnych wodach pod czujnym okiem naszego nowego przyjaciela i opiekuna, pana Stanisława Skupienia, który odtąd ciągle nas zaskakiwał wciąż nowymi niespodziankami. Po zmęczeniu długą jazdą ani śladu – byliśmy gotowi na podbój gór.



Nasi opiekunowie zadbali, byśmy te polskie Tatry poznali jak najlepiej. Zaliczaliśmy kolejne „punkty obowiązkowe” w Zakopanem i na Podhalu, poznawaliśmy nowych przyjaciół: z otwartymi ustami słuchaliśmy pana Tadeusza, który o Tatrach wie dosłownie wszystko, podczas wspinaczki do Jaskini Mroźnej prowadził nas niezrównany pan Józef, a pan Grzegorz robił nam zdjęcia i filmował. Opowiadali o swej ziemi, o dumnych i potężnych Tatrach. I tę miłość do gór oraz do swej jakże ciekawej pracy w Tatrzańskim Parku Narodowym potrafili przekazać również nam. A że uczniowie początkówki raczej nie należą do wytrawnych globtroterów, korzystaliśmy z ułatwień – nad Morskie Oko wybraliśmy się samochodami TPN-u, na Gubałówkę i Kasprowy Wierch – kolejką. Pamiętaliśmy przy tym, że pierwszą polską kolejkę linową na Kasprowy budował w latach 30. m.in. nasz krajan, Arseniusz Gulewicz z Wilna, ojciec ś.p. Zofii Gulewicz, legendarnej baletmistrzyni, założycielki i choreografki zespołu „Wilia”.

Jakże mogliśmy nie pokochać tych monumentalnych, zaśnieżonych szczytów, porośniętych kosodrzewiną zboczy i rwących górskich potoków...

Korzystając z zaproszenia naszych przyjaciół z Łapsz Niżnych – Andrzeja i Iwony Pietkiewiczów oraz proboszcza miejscowej parafii św. Kwiryna – zwiedzaliśmy także tę piękną miejscowość i polski Spisz. Największe wrażenie zrobił na nas słynny zamek Dunajec nad rzeką o tej samej nazwie w pobliskiej Nidzicy. Po drodze wpadliśmy także do lokalnej piekarni, gdzie uraczono nas pachnącym, świeżo wyjętym z pieca pieczywem...

Oprócz wspaniałych, kształcących wycieczek mieliśmy też występy, spotkania z rówieśnikami – zespołem folklorystycznym „Klimki” z Zakopanego. Tak więc u źródeł poznawaliśmi autentyczny góralski folklor. Nasze wileńskie pieśni rozbrzmiewały też ze sceny w Szkole Podstawowej im. bł. ks. Józefa Stanka w Łapszach Niżnych, gdzie wystąpiliśmy razem z działającym w tej szkole zespołem regionalnym „Mali Spiszacy”. Mamy nadzieję, że nawiązane tu kontakty zaowocują dalszą współpracą.



Tygodniowy pobyt w Murzasichle przeleciał w okamgnieniu. Pełni wspaniałych wrażeń w drodze powrotnej zwiedziliśmy jeszcze Kraków. Z wielkim wzruszeniem i ogromną ciekawością słuchaliśmy opowiadań o Zamku Wawelskim, katedrze, dzwonie Zygmunta. Oddaliśmy hołd pochowanym w podziemiach wawelskich królom, bohaterom narodowym i naszym wieszczom. Serca wilnian szczególnie biły w krypcie Marszałka Józefa Piłsudskiego, w zadumie i milczeniu przeszliśmy obok grobowca Marii i Lecha Kaczyńskich. Jeszcze raz przeżyliśmy żal, ból i smutek tej strasznej tragedii.

Nie sposób krótko opowiedzieć o wszystkich wrażeniach, spotkaniach i przeżyciach.
Nie sposób zapomnieć poznanych tam ludzi mających wielkie, gorące serca.
Jeszcze raz dziękujemy naszym rodzicom, dyrekcji i nauczycielom oraz wszystkim, którzy się przyczynili do zorganizowania tego wspaniałego wyjazdu.
Przede wszystkim dziękujemy pracownikom Tatrzańskiego Parku Narodowego – już żyjemy nadzieją ponownego wyjazdu w góry. Być może za rok...

Uczniowie i opiekunki Szkoły-przedszkola „Wilia” w Wilnie

Komentarze

#1 i naszym wieszczom. Serca

i naszym wieszczom. Serca wilnian szczególnie biły w krypcie Marszałka Józefa Piłsudskiego, w zadumie i milczeniu przeszliśmy obok grobowca Marii i Lecha Kaczyńskich. Jeszcze raz przeżyliśmy żal, ból i smutek tej strasznej tragedii.

#2 Arseniusz Gulewicz był mężem

Arseniusz Gulewicz był mężem p. Zofii Gulewicz (z domu Wernickiej) a nie jej ojcem

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.