Będzie w Wilnie ulica Lecha Kaczyńskiego. Oj, Lecho Kačinskio
Edyta Maksymowicz, 8 lutego 2018, 09:15
„I Bogu świeczkę, i diabłu ogarek”, „I wilk syty, i owca cała” – polszczyzna jest niezwykle bogata w określenia na takie sytuacje jak ta w związku z nadaniem jednej z ulic w Wilnie imienia Lecha Kaczyńskiego. Miała być ulica, jest. Że nie ta, za którą optowali inicjatorzy? Nie ta, fakt.
Od paru lat, a od kilku tygodni szczególnie często wilnianie słyszeli o propozycji nadania jednej z odnóg alei Giedymina imienia Lecha Kaczyńskiego. W samym sercu Wilna, u zbiegu alei Giedymina (à propos, dawnej ulicy Adama Mickiewicza) jeden z piękniejszych stołecznych zaułków nosiłby imię tragicznie zmarłego prezydenta Polski, który był wielkim przyjacielem Litwy i który w czasie pełnienia swoich prezydenckich obowiązków odwiedził Wilno aż 16 razy. Piękna idea. Ale jest jeszcze jedno polskie powiedzenie – o kaktusie na dłoni…
Druga refleksja, która pojawia się po posiedzeniu rady samorządu w sprawie nazwy ulicy. Gdyby w takim tempie i z równą skutecznością stołeczni radni załatwiali w Wilnie kwestie zwrotu ziemi prawowitym właścicielom, to byśmy już dawno zapomnieli o czymś takim jak niezakończony w Wilnie zwrot znacjonalizowanej przez Sowietów ziemi i dziś wznosilibyśmy toasty za państwo prawa jakim jest Litwa...
Trzecia refleksja po posiedzeniu rady. Myli się ten, kto mówi, że posiedzenia stołecznej rady są nudne. Wręcz odwrotnie, świetna zabawa, istny cyrk! Kwestię nadania ulicy imienia Lecha Kaczyńskiego rada rozpatrywała w trybie pilnym, miała do rozpatrzenia dwa warianty, jeden z nich gremialnie odrzuciła (ten przy alei Giedymina), jednogłośnie (!) głosowała za przyjęciem wariantu B (przy samorządzie). Po czym jeden z radnych (Mindaugas Mačernis) natychmiast pobiegł do mównicy i zaproponował odwołanie tej decyzji. Dlaczego? Bo nazwę nadano niezgodnie z prawem – tłumaczy radny. Przecież Społeczna Komisja Języka Litewskiego wyraźnie zaznaczyła, że Lechowi Kaczyńskiemu brakuje na Litwie zasług… Dlaczego więc pan radny 5 minut wcześniej głosował za nadaniem ulicy imienia Lecha Kaczyńskiego? W odpowiedzi wymowne milczenie.
Nic więc na razie nie zagraża polsko-litewskim stosunkom. Miała być ulica Lecha Kaczyńskiego i jest. Litwa była, jest i będzie przyjacielem Polski. 100-lecie niepodległości Litwy i Polski będziemy obchodzili razem i w pięknej komitywie. Tym razem prezydent Andrzej Duda może przyjechać na Litwę i nie spotka go tu żaden afront. Kiedyś, a dokładnie 8 kwietnia 2010 roku, na Litwie boleśnie spoliczkowano prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dwa dni później już nie żył. Policzek i tragiczna śmierć nie mają ze sobą związku, ale do dziś kwestii, za którą prezydent Kaczyński tak mocno wtedy optował i, co ważne, którą solennie obiecano mu załatwić – Litwa nie uporządkowała. O tyle więc niesmaczne było rejtanowe wystąpienie radnego Algisa Čaplikasa, który rzucał się, że nie godzi się tak krótką, niezauważalną, byle jaką ulicę nazywać imieniem Lecha Kaczyńskiego. Należy mu się w Wilnie ulica większa, ważniejsza. Panie radny, a w roku 2010 panie pośle, panu prezydentowi Kaczyńskiemu przede wszystkim należy się ustawa o pisowni imion i nazwisk, przeciwko której w ówczesnym sejmie głosowali pan i pana koledzy.
Zdjęcia: Igor Konin
Montaż: Paweł Dąbrowski
Komentarze
#1 Ze słów pani redaktor dość