Od Dubinek i Glinciszek...
Walenty Wojniłło, 3 listopada 2011, 10:01
... zachowaj nas Panie! Gdyby kiedyś tworzono polsko-litewską litanię (np. Litanię Wileńską), to takie błaganie z pewnością musiałoby się w niej znaleźć. Aby uchronić przed zapomnieniem te dwie nazwy podwileńskich wsi, które - gdy padają razem - oznaczają jedno: Szczyt Wzajemnej Nienawiści. I zezwierzęcenia. Dno, od którego niegdyś Polacy i Litwini już się odbili. Czasem wydaje się, że dziś ponownie ku niemu opadają.
Przez dwadzieścia lat wolności odkrywano wciąż nowe, nieznane mogiły, ekshumowano i stawiano pomniki, o których wcześniej przez pół wieku chroniący pamięć mogli tylko pomarzyć. Właśnie dzięki nim - tym, którzy pamiętali i pielęgnowali te miejsca (tu, na Wileńszczyźnie) i tym, co po latach sumiennie nadrabiali zaległości (polscy dyplomaci, Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Narodu Polskiego, prywatni fundatorzy) - litania miejsc polskiej pamięci na ziemi wileńskiej staje się coraz bardziej imponująca. A znawcy twierdzą, że zrobiono tylko niezbędne minimum, wiele do zrobienia pozostaje. Tylko czy nie zabraknie tego impetu i zacięcia, którego po pół wieku niewoli starczyło na dwie dekady działań? Czy nie zabraknie pasjonujących się, tropiących i konsekwentnie utrwalających coraz szybciej odchodzącą i coraz bardziej zawodną Pamięć?
Rossa i Cmentarz Bernardyński, Antokol i Ponary - to już sanktuaria narodowe, ale... dziś chyba jeszcze bardziej puste niż przed dziesięcioma, dwudziestoma laty. A może akurat ja tak trafiam na te nekropolie, że kilka, najwyżej kilkanaście osób snuje się wśród ruin dwukrotnej śmierci - tej ludzkiej, i tej pomnikowej. Nie mówię oczywiście o akcjach - wówczas młodzież się uwija, tu liście zbierze, tam znicz postawi, gdzieś od wichru ich roboty jakiś kolejny krzyż spadnie, ale - młode pokolenie pamięta! Kto jak nie my! W Zaduszki po południu udałem się na Cmentarz Kalwaryjski, a potem na Rossę - wrażenie piorunujące. Dopiero w tym zestawieniu można zrozumieć nekropolię żyjącą i umierającą. W dolince Kalwarii - feeria świateł, mnóstwo zniczy i kwiatów, grupki ludzi przeciskających się między coraz bardziej okazałymi grobami, a przecież 2 Listopada - dzień pracy. Na Rossie - kępki świateł, gdzie jeszcze ktoś ma jakąś rodzinę, gdzie indziej - haszcze po kolana, wśród nich kikuty pomników i makabryczna cisza, rozbita przecinającą miasto śmierci drogą. No tak, bo Cmentarz Kalwaryjski wciąż żywy, żaden tam pomnik narodowy. To ktoś i akowcom (tym spod Krawczun), mijając ich kwaterę, świecę zapali. Podobnie w Kolonii Wileńskiej (akowcy od „Ostrej Bramy”), w Górnych Ponarach (równie fatalna dla powstańców bitwa 1831 roku).
Ale to Wilno. Być może gdzieś dalej od centrum jest lepiej? Skorbuciany (stolica VII Brygady AK), Niemenczyn, Mejszagoła - to przecież do dziś ostoje polskości, podobnie jak Ejszyszki czy Koleśniki, Butrymańce czy Soleczniki. Toż tam chyba wszystko co polskie tonie w zniczach. Czyżbym się mylił? Troki, Święciany - nie jestem pewien, a może wręcz odwrotnie - tam, gdzie bardziej rozproszona polskość cofa się pod naporem litewskości, odruch pamięci narodowej jest silniejszy i głębszy, bardziej naturalny?
W takich Szyrwintach - symbolu zwycięstwa litewskiego oręża nad podstępnym Żeligowskim - nawet krzyże polskim żołnierzom postawili Litwini, do tego jeszcze przed wojną... A w Święcianach „wypeckali legionistów”, jak mówią miejscowi, i to przed tygodniem. Ale szybko zmyli. To jak z napisami „Pilsudski=Hitler”, co się czasem pojawiają na murku za Mauzoleum Matki i Serca Syna. W Oranach (o rany, kto tak „przechrzcił” Warenę?!) groby polskich żołnierzy przeszkadzały chyba najbardziej, bo w centrum miasteczka, przy kościele. Tak oko gryzły, że przeniesiono je na cmentarz, pod płot, a pomnikową kolumnę - wywalili, tak po prostu. Podobno groziła zawaleniem, choć zdrowa była jak rydz. Pamiętamy tę wrzawę sprzed kilku lat: sam Varėnos meras obiecał odbudować, bił się w piersi do kamery. Ksiądz, co to w trosce o wiernych i wszystko co polskie, kolumnę „wykarczował” (porządny miała fundament!), powiesił się potem, widać nie z tej strony groźby mu się widziały. Natomiast dzieło jego żyje: kolumny nie odstawiono do dziś. Ponoć dopominają się i miejscowi Polacy, i dyplomatycznymi kanałami próbowano - dobrze, litewskie władze są jak zwykle „za uregulowaniem” sprawy. Pod warunkiem, że w Berżnikach, tuż za polsko-litewską granicą, gdzie spoczywają żołnierze litewscy, Polacy usuną tablice i pomniki, godzące (ich zdaniem) w litewską dumę narodową. Gdzie Orany, gdzie Berżniki, a mają coś wspólnego. Via Ponary. A kto chce zobaczyć kolumnę, jaka w Oranach już chyba nie stanie, niech idzie na Nową Rossę, tam jeszcze idientyczna stoi, dzieląc Polaków i Litwinów, co by się po śmierci nie pobili. Gwoli ścisłości: orła, który się z kolumny zrywał do lotu, już od dawna nie ma, ale na jego powrót także trudno liczyć...
Ołtarzem tej polskiej Drogi Krzyżowej po Wileńszczyźnie są jednak, moim zdaniem, Glinciszki i Dubinki. Miejsca, które uczniowie szkół polskich i litewskich muszą odwiedzać programowo, jak młodzież z Izraela - Oświęcim. Każda wojna obfituje w zbrodnie, które muszą żyć w pamięci jak przestroga, by się nie powtórzyły. Miejsca symptomatyczne, gdzie dwa bratnie narody, jednakowoż dręczone przez zmieniających się okupantów, ledwie zasmakowawszy wolności, rzuciły się sobie do gardeł. A przecież przeciw sobie nie walczyły. Zbrodnia nie ma narodowości, ale narodowość bywa powodem zbrodni, gdy puszczają nerwy kulturowe i cywilizacyjne.
Ktoś powie: Nie narody, ale dwie zgraje, zezwierzęcone wojną, dwie wrogie formacje, sięgające po terror w walce o racje narodowe i państwowe. Ktoś powie: Na Ukrainie, na Wołyniu, to wówczas było powszedniością, takie czasy były. Na szczęście mord w Glinciszkach i odwet w Dubinkach pozostają przypadkiem wyjątkowym w polsko-litewskich relacjach, bo nawet bratobójcze walki w latach 1919-1920 i 1943-1944 miały charakter wojny domowej, a nie narodowej eksterminacji. Jednak zbyt często słyszę ostatnio w mediach o Dubinkach, i wyjątkowo rzadko przy tym wspomina się Glinciszki, a to oznacza, że pamięcią, jak i historią, wciąż ktoś próbuje rządzić. Czyn „Łupaszki” został jednak potępiony zarówno wówczas, przez dowództwo AK, jak i przez całą powojenną historiografię polską. Ze strony litewskiej także wymsknie się czasem jakieś uderzenie w piersi - zwykle za Ponary, za pogrom kowieński Czerwca 1941 r. (w garażu Lietūkio), ale Glitiškės (Glinciszki po litewsku) - to już dla wtajemniczonych, akt desperacji policji, zirytowanej bezczelnością „polskich band”. Podobnie irytował Litwinów order, którym prezydent RP w 2007 r. pośmiertnie odznaczył pogromcę Dubinek, ale postać Zygmunta Szendzielarza na Litwie wcale nie jest znana - Polak, zbrodniarz i już. Że dla Polaków bohater? Wiadomo, skoro bił Litwinów... Przed i po 23 czerwca 1944 r. „Łupaszka” dla Litwy nie istnieje.
Od niedawna, z powodów rodzinnych, zacząłem często bywać w Dubinkach na Zaduszki. Zawsze zatrzymuję się na chwilę przy płycie „pomordowanych przez AK”, gdzie zwykle jest już wieniec z biało-czerwoną wstęgą i wiele zniczy. Swój zapalam jednak dwa kroki dalej, przy grobie Anny Górskiej i jej czternastoletniego synka Witolda - rocznik 1930, a wtedy, jak wiadomo, cała Litwa hucznie obchodziła 600-lecie niedoszłej koronacji i śmierci Wielkiego Księcia. Być może tak „litewskie” imię (wobec tak polskiego nazwiska) w intencji rodziców miało zapewnić mu lepszą przyszłość, wszak widzieli, co się wówczas na Litwie wobec Polaków działo? Anna Górska... Polka, jakich już coraz mniej do dziś mieszka w Dubinkach i okolicach. Tragiczny symbol przypadkowych ofiar narodowych porachunków. Ofiara złego wywiadu AK, który ustalał listę atakowanych domów, czy też gospodyni, u której zakwaterowano litewskiego policjanta? Wszak do niektórych chat po prostu wrzucano granaty... A może ofiara litewskiej akcji osadniczej, gdy przed wojną wzdłuż „linii demarkacyjnej” z Polską osadzano „pewnych” Litwinów - żołnierzy, policjantów i innych, by zdepolonizować ten teren?
Pisząc o Dubinkach i Glinciszkach, samoistnie przypominają mi się Koniuchy - jedna z kilku wsi spacyfikowanych przez partyzantkę żydowsko-sowiecką. Co prawda, w przypadku komunistycznego podziemia podobno nie warto analizować narodowości, bo to ani Polakom, ani Litwinom chwały nie przysporzy, ale faktem jest, że dominowali wśród nich uciekinierzy z getta i cudem uratowani z Ponar. Może to tłumaczy bezwzględność, z jaką spalono Koniuchy - wieś w zasadzie polską, ale leżącą na pograniczu etnicznym, toteż litewscy historycy zawsze przypominają szereg litewsko brzmiących nazwisk na krzyżu, który postawił w tym miejscu nie jakiś litewski departament, a Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Narodu Polskiego. Zresztą Koniuchy to tylko najbardziej znana wieś wśród tych, co to wspierając AK, nie chciały się dzielić żywnością z Sowietami, zorganizowały nawet zbrojną samoobronę, ale to, jak widać, tylko rozwścieczyło oddziały Henocha Zimana. A propos: Genrikas Zimanas - po wojnie „wybitny” litewski działacz komunistyczny, redaktor „Tiesy”, profesor i deputowany Rady Najwyższej... Co ciekawe, Zygmunt Szendzielarz „Łupaszko”, urodzony 12 marca 1910 r. w Galicji, Henryk Ziman, urodzony 12 maja tegoż 1910 r. na Suwalszczyźnie - dwa jakże typowe dla XX w. życiorysy!
A skoro zacząłem od przewodnika po polskiej Drodze Krzyżowej Wileńszczyzny, to kończąc, chciałbym prosić Ambasadę RP w Wilnie o wciągnięcie na tę listę jeszcze jednego miejsca - Tuskulanum. To, że składa wieńce w odległych Dubiczach, ale już nie przy krzyżu na Łukiszkach (na przeciwko siedziby polskiego radcy handlowego!), gdzie wieszano najwybitniejszych uczestników powstania styczniowego - ma chyba jakieś uzasadnienie, choć także nie rozumiem. Ale skoro oddajemy hołd pomordowanym przez hitlerowców i ich litewskich kolaborantów w Ponarach, to dlaczego na podobny hołd nie zasłużyły tysiące Polaków Wileńszczyzny (i nie tylko), pomordowanych przez Sowietów? Tych zamęczonych na Łukiszkach (czy to w podziemiach KGB, czy też w więzieniu) grzebano po kryjomu, w większości właśnie na terenie dawnego majątku w Tuskulanach. Obok siebie spoczęli tam i hitlerowcy, i akowcy, i litewscy „szaulisi” (w tym „ponarscy”), i bandyci, i antykomuniści. Miejsce niejednoznaczne, mimo to może jednak przydałby się jeszcze jeden symboliczny wieniec dla pewnej równowagi owej historycznej pamięci?
Od Dubinek i Glinciszek - zachowaj nas, Panie!
Od Ponar i Tuskulan - zachowaj, nas Panie!
Zdjęcia: Jan Wierbiel
Montaż: Paweł Dąbrowski
Komentarze
#1 Wilenski - nie akceptujesz
Wilenski - nie akceptujesz faktów- jeszcze ci dopowiem - we wrzesniu 1939 r. Litwa nie napadła na Polskę mimo zachęt pana Hitlerasa- dlaczego? Przeciez nie z milości do Polski.To wskutek ostrzreżen panstw zachodnich - po upadku Polski , Litwa i jej obywatele zachowali sie wobec Polakow ok. , co nie pzreszkodziło sie zachowac pozniej panstwu litewskiemu jak obrzydliwy paser - przyjąć zrabowane od Sowietów - i tutaj na tym forum wypowIada sie zdania , ŻE LEPIEJ LIZAĆ BUT MOSKIEWSKI , ANIŻELI MIEC CO WSPOLNEGO Z KULTURA POLSKĄ - oczywiscie nie wypowiedziales tego Ty
#2 Wilenski - nie akceptujesz
Wilenski - nie akceptujesz faktów- jeszcze ci dopowiem - we wrzesniu 1939 r. Litwa nie napadła na Polskę mimo zachęt pana Hitlerasa- dlaczego? Przeciez nie z milości do Polski.To wskutek ostrzreżen panstw zachodnich - po upadku Polski , Litwa i jej obywatele zachowali sie wobec Polakow ok. , co nie pzreszkodziło sie zachowac pozniej panstwu litewskiemu jak obrzydliwy paser - przyjąć zrabowane od Sowietów - i tutaj na tym forum wypowIada sie zdania , ŻE LEPIEJ LIZAĆ BUT MOSKIEWSKI , ANIŻELI MIEC CO WSPOLNEGO Z KULTURA POLSKĄ - oczywiscie nie wypowiedziales tego Ty
#3 Wilenski - narazie
Wilenski - narazie nacjonalizm litewski skupia sie na walce z polskoscią .ALE PRZYPOMINAJĄ SIĘ ŻMUDZINI.
ONI TEZ TWIERDZĄ ,, Kas bus kas nebus o Żemaitis neprażus ,, LITWA BĘDZIE MIAŁA KŁOPOTY.
#4 Zmieniłbym tytuł artykułu
#5 do Baubilis #2 i Baubilis
do Baubilis #2 i Baubilis #3
Wydaje się że nie zorientowałeś się do tej pory jaką rolę spełniają komentarze dyżurującego "wilenskiego". Kiedyś było zagłuszane radio "Wolna Europa" - jego komentarze to takie właśnie zagłuszanie i przy tym mącenie wody .
#6 Na Wschodzie okupowanej
Na Wschodzie okupowanej Polski co najmniej trzy duże partyzanckie bataliony AK były przez Niemców zaopatrywane w broń, żywność i medykamenty.
Oczywiście nie bez wzajemnych koncesji.
Armia Krajowa dokonała ludobójstwa na ludności litewskiej
http://ArmiaKrajowanaLitwie.comli.com
#7 Chyba jednak od Glińciszek do
Chyba jednak od Glińciszek do Dubinek nie na odwrót: W 1944 zaczęło się od tego że litewski oddział pomocniczy policji niemieckiej [Sauguma] dokonał masowego mordu na miejscowej ludności polskiej .Litwini zamordowali 38 Polaków – mieszkańców GLIŃCISZEK. Napadli oni na wieś w czasie, gdy mężczyźni byli w pracy. Zabijali kobiety i dzieci. Ofiarami zbrodni byli: Salomea Bałendowa (lat 46), Irena Bałendówna (lat 15), Teresa Bałendówna (lat 3), Wanda Bałendówna (lat 21), Paweł Bitowt (lat 33), Mikołaj Dubieniecki, Jankowski, Józef Klukowski (lat 36), Władysław Komar (lat 34) – ojciec późniejszego mistrza olimpijskiego, Ludmiła Koneczna (lat 40), Jarek Koneczny (lat 14), Józef Koneczny (lat 40), Bogusław Łukasik (lat 5), Helena Łukasikowa (lat 33), Władysław Mackiewicz (lat 20), Maria Matalańcowa (lat 22), Irena Matalańcowa (lat 3), Antoni Mieżaniec (lat 17), Jadwiga Nowicka (lat 24), Władysława Nowicka (lat 5), Romejko, Mieczysław Sobolewski (lat 22), Michał Stankiewicz (66), Apolonia Stankiewiczowa (63), Maria Szalkowska (21), Wacław Szalkowski (lat 24), Aleksander Szewiel (lat 12), Marian Szewiel (lat 10), Felicja Szewielowa (lat 43), Karol Szymyniec, Konstancja Wenclawska, Feliks Wenclawski, Konstanty Wenclawski (lat 8), Joanna Wiszkielowa (lat 78), Longin Zienkiewicz (lat 35) i Józef Żytliński (lat 16). W odwecie 23 czerwca 1944 w dniu pogrzebu ofiar z Glinciszek, Dowódca 5. Wileńskiej Brygady AK, mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka” przeprowadził akcję odwetową bez zgody dowództwa gdzie zastrzelono 27 mieszkańców litewskiej wsi Dubinki Dziś głośno osądza się odwet w Dubinkach nie podając powodu którym był mord w GLIŃCISZKACH .Ta wybiórcza pamięć to brzydkie fałszerstwo historyczne utrwalane na Litwie.
#8 Dubinki rozdmuchane a
#9 Wydaje mi się że nie obojętne
#10 Żołnierz nieugięty Z.
#11 Tytuł od Dubinek i Glińciszek
#12 Kolejność wydarzeń jest tu
Kolejność wydarzeń jest tu istotna. Najpierw był napad w Glińciszkach i mord na[polskiej ludności cywilnej przez litewsko-hitlerowską policję. Potem była akcja odwetowo odstraszająca za Gińciszki w Dubinkach.Teraz uczy się dzieci w szkole o Dubinkach przemilczając zbrodnię na Polakach w Glińciszkach.
Oto szczegóły.
20 czerwca 1944 r. litewski oddział pomocniczy policji niemieckiej zastrzelił w Glinciszkach 38 mieszkańców. Był to odwet za śmierć 4 litewskich policjantów w starciu z 5 Wileńską Brygadą AK, dowodzoną przez Zygmunta Szendzielarza "Łupaszkę". (Oddział AK wcześniej przebywał w majątku Glinciszki). Najmłodsza ofiara miała 3 latka, najstarsza 84 lata. Zostali pochowani we wspólnym grobie przy drodze prowadzącej w kierunku Giedrojć. Staraniem koła ZPL w Podbrzeziu w 1997 r. w miejscu pochówku ustawiono krzyż z tablicą: "Zginęli 20.06.1944, dlatego że byli Polakami" z nazwiskami poległych..Zemsta Łupaszki. Litewska policja na niemieckim żołdzie dokonała egzekucji 39 Polaków w Glinciszkach i Podbrzeziu. Akcja była okrutna – na liście ofiar figuruje m.in. ośmioro dzieci w wieku od 3 do 14 lat, dwie ciężarne kobiety, a także 84-letni staruszek. Na miejsce zbrodni przybyli wkrótce partyzanci Armii Krajowej pod wodzą majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Widok zastrzelonych kobiet i dzieci był trudny do zniesienia, nawet dla zaprawionych w bojach weteranów.
Major Szendzielarz, bez porozumienia z dowództwem, podjął decyzję o przeprowadzeniu odwetu. Polacy ruszyli przeciwko litewskiej wsi Dubinki. Wieść o samowolnej akcji szybko dotarła do komendanta Okręgu Wileńskiego AK. Był nim ppłk Aleksander Krzyżanowski „Wilk”. Natychmiast interweniował, wydając rozkaz przerwania działań. Niestety, goniec z rozkazem nie dotarł na czas. „Łupaszkowcy” zdobyli Dubinki, likwidując tamtejszy posterunek policji. Następnie wywlekli z domów i rozstrzelali kilka litewskich rodzin. Polska akcja odwetowa pochłonęła 27 ofiar. Znowu wśród zabitych znalazły się kobiety i dzieci, wśród nich również polscy mieszkańcy Dubinek – Anna Górska oraz jej czteroletni syn. Najmłodsza ofiara polskiego odwetu – Rimuk Rymkiewicz – miał zaledwie dwa miesiące.Czyn „Łupaszki” był bezprecedensowy w dziejach wileńskiej Armii Krajowej i polsko-litewskiego konfliktu, i dlatego trudno go porównywać z ogromem zbrodni popełnionych przez szowinistów litewskich (w samych tylko Ponarach litewscy ochotnicy z Ypatingas Burys rozstrzelali co najmniej kilkadziesiąt tysięcy ludzi). Dało się słyszeć opinie, że polski odwet w Dubinkach przyniósł jakieś dobro, gdyż w jego efekcie Litwini zaniechali akcji wymierzonych w polską ludność. Poza tym, argumentowano, któż z nas ma pewność, jak zachowałby się, gdyby na własne oczy ujrzał to, co „łupaszkowcy” zobaczyli w Glinciszkach. Jednak nie udawajmy, że rozstrzelanie 2-miesiecznego niemowlęcia, takoż 3-, 4-letnich dzieci to czyn chwalebny. Strach matki, wywleczonej z chałupy z maleńkim dzieckiem, i rozwalonej pod płotem w Dubinkach był taki sam, jak tej z Glinciszek. Atak na Dubinki był złamaniem rozkazu komendanta „Wilka” z 12 kwietnia 1944 r., kategorycznie zabraniającego represji wobec cywilów.Oprócz Dubinek napadnięte zostały również okoliczne miejscowości: Joniškis, Inturkė, Bijutiškis i Giedraičiai. Z jednej z nich pochodzą załączone zdjęcia. Łącznie ofiar tej akcji miało być według litewskich publicystów historycznych od 70 do 100. Nie jest to jednak liczba na obecną chwilę do zweryfikowania. Trzeba zbadać źródła litewskie.Podając za „Białą Księgą w obronie Armii Krajowej na Wileńszczyźnie” można sporządzić następującą listę ofiar zbrodni w Dubinkach: Edward Rymkiewicz, jego żona Michalina oraz synowie, roczny Franek i dwumiesięczny Rimuk, Stefan Kerula (brat Michaliny), 60-letnia Szuminiowa ze wsi Bołosza, Jurgis Wajdukiewicz, jego żona Justyna oraz ich czwórka dzieci, staruszka Girciuwa, Józef Leśniakauskas z żoną, Anna Górska z trzyletnim (albo czteroletnim) synem Witukiem, Bolesław Strumiłła, Konstancja Gylenie i jej cztery córki: Jadzia, Tekla, Żywila i Genowefa z synem Witukiem, Emilia Staszelowa i Anna Staszelówna.
#13 Spojrzenie na działanie AK
#14 Fakty [ starannie ukrywane]
Fakty [ starannie ukrywane] mówią za siebie. .....GLINCISZKI / GLITIŠKĖS
Krzyż w miejscu śmierci Polaków zamordowanych przez Litwinów w 1944 r.
Lokalizacja: okr. wileński, r. wileński, gmina Podbrzezie / Glitiškės, Vilniaus aps., Vilniaus r., Paberžės sen. (54°59’10′′N, 25°13′30′′E )
20 czerwca 1944 roku litewski oddział pomocniczy policji niemieckiej zastrzelił 38 mieszkańców Glinciszek. Był to odwet za śmierć czterech litewskich policjantów w starciu z 5 Wileńską Brygadą AK, dowodzoną przez Zygmunta Szendzielarza "Łupaszkę", oddziałem AK niedługo przedtem przebywającym w majątku Glinciszki. Znaczną część ofiar stanowiły kobiety i dzieci (większość mężczyzn wyszła w tym czasie do pracy). Pracownicy majątku, będącego wówczas w niemieckim zarządzie Landbewirstschaftungsgesellschaft Ostland, już zamknięci przez litewskich policjantów w dawnej kaplicy glinciskiego pałacu i mający prawdopodobnie być następnie rozstrzelani, zostali uratowani dzięki przyjazdowi Niemców, reprezentantów niemieckiego zarządu,którzy spłoszyli napastników. Przybyły wraz z nimi bezpośredni administrator majątku, Władysław Komar, został zabity w drodze powrotnej, niedaleko Podbrzezia.
Bezpośrednio po morderstwie dokonanym przez Litwinów na Polakach i po pochówku ofiar, na miejscu egzekucji Polacy postawili dębowy krzyż. Po trzech dniach został on zniszczony przez Litwinów. Krzyż ponownie ustawionow 2000 r. Pomysłodawczynią ustawienia tego krzyża była Teresa Samuchowa, a fundatorem -Stanisław Bortkiewicz.
Cmentarzyk polskich ofiar karnej ekspedycji litewskiej na wieś Glinciszki.Lokalizacja: okr. wileński, r. wileński, gmina Podbrzezie/ Glitiškės, Vilniaus aps., Vilniaus r., Paberžės sen.
Opis: Odnowiony w 1999 r. z funduszy ROPWiM wg architekta Jarosława Skrzypczyka.
ZBRODNIA w GLIŃCISZKACH
wydarzenia, do których doszło 20 czerwca 1944 roku, kiedy to litewski oddział pomocniczy policji niemieckiej zastrzelił 38 mieszkańców Glinciszek. Był to odwet za śmierć czterech litewskich policjantów w starciu z 5 Wileńską Brygadą AK, dowodzoną przez Zygmunta Szendzielarza "Łupaszkę", oddziałem AK niedługo przedtem przebywającym w majątku Glinciszki. Znaczną część ofiar stanowiły kobiety i dzieci (większość mężczyzn wyszła w tym czasie do pracy). Pracownicy majątku, będącego wówczas w niemieckim zarządzie Landbewirstschaftungsgesellschaft Ostland, już zamknięci przez litewskich policjantów w dawnej kaplicy glinciskiego pałacu i mający prawdopodobnie być następnie rozstrzelani, zostali uratowani dzięki przyjazdowi Niemców, reprezentantów niemieckiego zarządu, którzy spłoszyli napastników. Przybyły wraz z nimi bezpośredni administrator majątku, Władysław Komar, został zabity w drodze powrotnej, niedaleko Podbrzezia.
TU SPOCZYWAJĄ POLACY / MIESZKAŃCY GLINCISZEK / ZAMORDOWANI / 20 CZERWCA 1944 / ICH
PAMIĘCI TABLICĘ TĘ POŚWIĘCAJĄ RODACY.
Po obu stronach napisu tablice z nazwiskami zamordowanych:
Bałendo Irena, 1929-20.VI.1944
Bałendo Salomea, 1898-20.VI.1944
Bałendo Teresa, 1941-20.VI.1944
Bałendo Wanda, 1923-20.VI.1944
Bitowt Paweł, 1911-20.VI.1944 28
Czerniawski Paweł, lat 25-
Dubieniecki Mikołaj, zam. 20.VI.1944
Jankowski, 1860-20.VI.1944
Klukowski Józef, 1908-20.VI.1944
Komar Władysław, 1910-20.VI.1944
Koneczna Ludmiła, 1904-20.VI.1944
Koneczny Jarosław, 1930-20.VI.1944
Koneczny Józef, 1904-20.VI.1944
Łukasik Bohdan, 1939-20.VI.1944
Łukasik Helena, 1911-20.VI.1944
Mackiewicz Władysław, 1924-20.VI.1944
Matalaniec Helena, 1941-20.VI.1944
Matalaniec Maria, 1922-20.VI.1944
Mieżaniec Antoni, 1927-20.VI.1944
NN, zam. 20.VI.1944
NN, zam. 20.VI.1944
Nowicka Jadwiga, 1920-20.VI.1944
Nowicka Władysława, 1939-20.VI.1944
Romejko, zam. 20.VI.1944
Sobolewski Mieczysław, 1922-20.VI.1944
Stankiewicz Apolonia, 1881-20.VI.1944
Stankiewicz Michał, 1878-20.VI.1944
Szalkowska Maria, 1923-20.VI.1944
Szalkowski Wacław, 1920-20.VI.1944
Szewiel Aleksander, 1932-20.VI.1944
Szewiel Felicja, 1901-20.VI.1944
Szewiel Marian, 1934-20.VI.1944
Szymianiec Karol, 1880-20.VI.1944
Wenclewska Konstancja, zam. 20.VI.1944
Wenclewski Feliks, zam. 20.VI.1944
Wenclewski Konstanty, 1936-20.VI.1944
Wiszkiel Joanna, 1866-20.VI.1944
Zienkiewicz Longin, 1909-20.VI.1944
Żytliński Józef, 1928-20.VI.1944
Źródło; http://www.msz.gov.pl/resource/861ec31b-a7fc-453f-b263-e7925e358015:JCR